Uśmiechnąłem się, widząc radość chłopaka. Czyli poszło po mojej myśli. Młody nie wie, co tak na prawdę stało się w nocy, nic nie wie. I dobrze, przecież tak będzie dla niego lepiej. Nawet nie wyciągnąłem go z jednej depresji, z drugą oboje nie dalibyśmy sobie rady. Tak na prawdę będzie lepiej...
- Zgłodniało moje maleństwo? - Zaśmiałem się, sadzając go na łóżku. Sam szybko wstałem i wypiąłem się trochę w jego stronę.
- Wskakuj. - Rzuciłem tylko, pomagając mu wejść na moje plecy. - Cel - kuchnia!
[odpisz w dormie ]
Ponownie zaśmiałem się, spoglądając na chłopaka. Wciąż to do mnie nie docierało... uch, co alkohol może zrobić z człowiekiem. Nawet z takim jak ja.
Mimo to... w głębi duszy, miałem odczucie, że coś jest nie tak. Nie przejmuj się tym, Sehun. To przecież Baekhyunowi ufasz najbardziej, on by Cię nie okłamał. Nie miałby powodu by to robić. Poza tym, to co powiedział wyjaśnia moje siniaki i bolący tyłek. Ale nie wierzę, że Baekhyun się ze mną przespał. Przecież... wczoraj rano gdy prowokowaliśmy siebie wzajemnie, to on przerwał tą chorą zabawę. Więc...? No cóż, widocznie tak wyszło.
- Hyuuung?... - Mruknąłem cichutko, wsuwając głowę w zagłębienie jego szyi. - Jestem głodnyyy~
Uwierzył..? Uwierzył w to? Tak! Co za szczęście! Może uda mi się odzyskać tego wesołego Sehunniego. Czy on..? Uśmiechnął się? On się uśmiecha, na prawdę to robi! Udało się.
- Wiesz, zawsze mogę ci odświeżyć pamięć. - Mruknąłem, również się uśmiechając.
W tym momencie dodarł do mnie kolejny minus tego pomysłu. Przecież jeśli on będzie chciał to powtórzyć?! Nie mogę tego z nim z robić! Kocham go, ale nie chcę go skrzywdzić. Nie jego. Na szczęście na razie raczej da z tym spokój. W końcu po dzisiejszej nocy nadal boli go tyłek, szybko nie wpadnie na ponowny pomysł kochania się.
Pocałowałem go delikatnie w nosek, którym mnie zaczepiał.
Nie byłem przekonany, co do jego słów. Ale... nie pamiętałem zbyt wiele z ostatniej nocy, więc jego wersja może być prawdziwa. W końcu... dlaczego miałby mnie okłamywać? Chyba nie miałby do tego żadnych powodów.
Zaśmiałem się cicho, odchylając głowę do tyłu, mimo, że wciąż czułem się nieco niepewnie. "Pabo, przecież on by cię nie okłamał! Ufasz mu!" - Powtórzyłem sobie w myślach i ponownie się w niego wtuliłem.
- Aaaa... może i tak było. - Zachichotałem.
Westchnąłem cicho, wciąż odpędzając od siebie myśl, że coś jest nie tak. Uśmiechnąłem się, delikatnie trącając noskiem jego policzek.
Zrobiłem zawiedzioną minę, w końcu musiałem udawać odrzucenie.
- Czyli na prawdę nic nie pamiętasz? - Spytałem cicho, wtulając go w swój tors. Dobrze, że mnie zapytał. Teraz mogę powiedzieć mu moją wersję wydarzeń. Chyba powoli zaczyna się zastanawiać, czy to co pamięta jest aby na pewno tym prawdziwym wspomnieniem. I dobrze, oby tak dalej.
- Wieczorem dałem ci trochę alkoholu. Co akurat było błędem. - Zaśmiałem się, udając, że przypominam sobie całą wczorajszą sytuację. - Trochę za dużo wypiłeś, uparłeś się, że chcesz iść sam... No i skończyłeś na podłodze. Moja mała fajtłapa. - Kolejny śmiech. - I zacząłeś płakać, więc zabrałem cię do łazienki, zająłem się siniakami, umyłem... A potem ty zacząłeś robić się dziwny. Majaczyłeś coś, że chcesz się ze mną kochać i takie tam... Na początku ci nie wierzyłem, ale kiedy już wyjąłem cię z wanny to zacząłeś się do mnie dobierać... I jakoś potem samo poszło. Po wszystkim przyniosłem cię tu i zasnąłeś. Teraz pamiętasz? - Spojrzałem na niego z nadzieją.
- C-co? - Zapytałem, nieco niepewnie. - O c-co Ci ch-chodzi?
Jąkałem się jak jakiś idiota, ale naprawdę nie rozumiałem. Spojrzałem na chłopaka ze szczerym zdziwieniem malującym się na twarzy. Mimo to, delikatnie wtuliłem się w niego, znów czując ból. I głowa też mnie bolała, w końcu się nie wyspałem. To co się działo wczoraj pamiętałem jak przez mgłę. Tylko ból. I krew. Ale... ja i Baekhyun? Nie, to niemożliwe. Ale mimo to, wciąż tylko patrzyłem na niego, oczekując wytłumaczenia. Może... może wczoraj rzeczywiście coś między nami zaszło? Cholera, pustka.
To czas zacząć kłamstwo... Ale w dobrym celu, robię to dla Sehunniego. To jest jedyne co może teraz uratować jego psychikę, musi mi uwierzyć. Nie mam innej opcji.
Spojrzałem na niego zatroskany.
- Bardzo cię boli? - Spytałem delikatnie od razu wstając i obejmując go ramieniem. - Przepraszam, chyba wczoraj trochę przesadziłem. Nie chciałem, skarbie. - Mówiłem to wszystko prosto do jego ucha, ostatecznie muskając delikatnie wargami jego szyję. Proszę, uwierz w moje słowa, tak będzie lepiej.
Rozsiadłem się wygodnie na łóżku, wciągając chłopaka na swoje uda, obejmując go przy tym w pasie.
- Podobała ci się noc? - Zamruczałem kusząco. Czułem się podle, ale... To dla Sehunniego.
Obudziłem się, a raczej obudził mnie głos Baekhyuna. Delikatnie uchyliłem powieki i przeciągnąłem się delikatnie. Nie wyspałem się, bo i tak co godzinę budziły mnie jakieś chore koszmary. Za dużo tego wszystkiego, nie wytrzymuję. Widząc go, wysiliłem się na blady uśmiech. Delikatnie przytuliłem się do niego.
- Cześć, hyung... - Szepnąłem cichutko.
Ale... coś mi tutaj nie grało. "Kochanie?". Lekko przygryzłem wargę, nieco zdezorientowany.
- Hyung... wszystko dobrze? - Zapytałem cichutko, delikatnie unosząc brew.
Usiadłem na łóżku i delikatnie podkuliłem nogi pod brodę. Syknąłem z bólu. Cholera. Założę się, że mam teraz mnóstwo siniaków. W końcu musieli mnie jakoś uciszyć, nie? Zacisnąłem na chwilę powieki i westchnąłem głęboko.
I tak mało spałem. Gdy już udawało mi się zasnąć to ciało Sehunniego zaczynało drżeć, tym samym rozbudzając mnie. Jednak dalej udawałem, że śpię, uznałem, że tak będzie lepiej. Jeśli się do niego odezwę to chłopak wybuchnie na nowo płaczem, a tak to powoli się wyciszał.
Gdy on tak płakał, ja zastanawiałem się co mam zrobić. Owszem, powstał w mojej głowie pewien plan, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Jeśli chłopak by uwierzył w moje słowa to miałoby wiele korzyści, a jeśli nie uwierzy, zorientuje się, że kłamię? Może mnie znienawidzić. Ale...
Chyba jednak zaryzykuję. Odetchnąłem cicho, wtulając go w siebie mocniej i zasypiając.
Obudziłem się koło szóstej, Dobra, czas obudzić Sehuna... Oby się udało, Boże, proszę...
- Kochanie wstawaj. - Szepnąłem wesołym głosem, posyłając mu jeden z moich najbardziej czułych uśmiechów. Pocałowałem go delikatnie w policzek.
Delikatnie pokiwałem główką, słysząc jego cichy szept. Ale nie mogłem spać. Po prostu nie mogłem. Spałem kilka minut, a później budził mnie jakiś koszmar. Więc po prostu wpatrywałem się w starszego, który już zasnął. Oczywiście wciąż cicho płakałem, nie umiałem się uspokoić. To za bardzo bolało, żebym tak po prostu zapomniał. Wciąż byłem wtulony w chłopaka, więc starałem się nie ruszać by go nie obudzić. Dopiero około drugiej nad ranem przymknąłem oczy zmęczony płaczem i zasnąłem.
Tak bardzo chciałem mu pomóc, żeby wszystko mogło być tak, jak wcześniej, jak rano. Przecież jeszcze kilka godzin wcześniej wszystko było dobrze, dzieciak się śmiał, wygłupiał, nawet robił rzeczy o jakie nigdy wcześniej bym go nie posądził. Proszę, niech to wróci. Boże, błagam, pozwól mi się cofnąć w czasie, żebym mógł go uratować, żebym mógł ocalić mojego małego Sehunniego. Skoro ty tego nie zrobiłeś to chociaż pozwól mi to zrobić!
- Idź spać. - Szeptałem mu czule do ucha. - Jutro będzie lepiej.
Mocniej przytuliłem się do chłopaka, jakbym bał się, że zaraz zniknie i znów będę sam. Zadrżałem, przymykając powieki. Wciąż odczuwałem strach, chociaż teraz nie miałem się czego bać. Jeszcze chyba nigdy nie brzydziłem się tak bardzo własnego ciała. Chciałbym się teraz obudzić, chciałbym, żeby to wszystko okazało się snem. Nie rozumiałem, co takiego zrobiłem, że mnie zgwałcili... dlaczego potem mnie nie zabili, no dlaczego do cholery?!
Starałem się uspokoić oddech, wciąż wtulając się w chłopaka swoim drobnym ciałkiem.
Odetchnąłem cicho, czyli jednak może coś powiedzieć. To dobrze...
- Nie bój się, aniołku. Nie pozwolę, żeby jakieś bydle Cię ponownie zraniło. Obiecuję... - Pocałowałem go delikatnie w czubek głowy. Jak oni mogli w ogóle to zrobić, jak mogli wykorzystać tak moją niewinną kruszynkę? Jeśli ich kiedykolwiek dorwę to rozszarpię im gardła. Za to, co zrobili Sehunniemu. Chociaż według mnie zwykła śmierć jest za małą karą, za krzywdę, którą mu zrobili. Trzeba porozmawiać potem z młody o pójściu na policję. Muszą za to zapłacić, już ja się o to postaram.
Głaskałem delikatnie chłopaka, kiedy nagle na łóżko wskoczył Itami i zaczął cicho szczekać.
- Zamkniesz się wreszcie? - Warknąłem go zwierzaka. Od kiedy wróciliśmy cały czas ujada. Co za pies..! Jednak i tak mnie nie posłuchał, tylko zaczął cicho skamleć, patrząc na ciało chłopaka.
Znów załkałem cicho. Na początku, gdy chłopak objął mnie, po prostu patrzyłem na niego, pozwalając słonym kroplom spływać po moich bladych policzkach. Nie wtuliłem się nawet. Ba! Nawet nie drgnąłem, ani o milimetr. Byłem kompletnie bezwładny.
Dopiero po dłuższej chwili wtuliłem się w niego najmocniej jak potrafiłem, przy okazji ukrywając głowę w zagłębieniu jego szyi. Rozpłakałem się na dobre.
Zaciskałem powieki aż krztusząc się łzami. Chciałem wyrzucić z głowy to, co stało się kilka godzin temu, ale nie potrafiłem. Te myśli natrętnie wracały do mnie, a ja znów czułem i widziałem oczyma wyobraźni to wszystko: każdy dotyk, krew spływającą leniwie po moich udach, twarze tamtych mężczyzn wykrzywione w ekstazie. Wszystko. Wszystko powracało, chociaż tak bardzo chciałem zapomnieć.
- H-hyung... - Wyjąkałem, nieco zachrypniętym głosem.
Szybko się przebrałem w piżamę, chociaż w moim przypadku to był tylko dół, i wszedłem na łóżko, siadając naprzeciw chłopaka. Lewą ręką objąłem go za plecami, układając mu pod pachą; natomiast prawą dłoń ułożyłem na jego prawy biodrze, obejmując go w pasie. Tym oto sposobem udało mi się położyć go na łóżku, sam kładąc się tuż przy nim. Objąłem go, przygarniając do siebie. Chciałem, żeby poczuł mnie przy sobie, żeby widział, że przy mnie jest bezpieczny. Nie puszczę go teraz, nawet jakby ktoś chciał go wyrwać siłą z moich ramion to i tak go nie puszczę.
- Sehun, wiem, że nie chcesz mówić, ale proszę cię, chociaż dwa słowa. Boję się, że stracisz głos. - Mówiłem do niego cicho. Na prawdę się tego bałem, że już nigdy nie usłyszę jego głosu, tego perlistego śmiechu, radosnego "hyung". Nigdy więcej. Błagam, odezwij się do mnie! Tylko do mnie, nie bój się, przecież to tylko ja, dlaczego nie chcesz mówić? Nikt cię już nie zrani, więc dlaczego?
- Nie wiem, co teraz tworzy się w tej twojej ślicznej główce, ale dla mnie jesteś najważniejszy. Jesteś tylko mój, kocham cię i nie mam zamiaru nikomu oddawać. - Mówiłem bez zastanowienia. - Powiedz coś, przecież mi ufasz, prawda?
Chyba jeszcze nigdy nie czułem się gorzej. Mimo próśb starszego, nic nie powiedziałem. Miałem ochotę rozbić lustro, czy cokolwiek i rozszarpać sobie żyły. Teraz chyba tylko śmierć może mi pomóc. Nawet nie drgnąłem, po prostu wpatrywałem się zaszklonymi oczyma w jakiś punkt na ścianie. Nie chciałem na niego patrzeć. Nie mogłem, bałem się. Nie chciałem też, żeby on na mnie teraz patrzył. Czułem się jak jakaś dziwka - bo tylko to słyszałem od mężczyzn, którzy mnie pieprzyli. I nie obchodziły ich moje rozpaczliwe krzyki czy prośby.
Musiałem sobie chyba na to zasłużyć, prawda? Ale... co takiego zrobiłem, no co? Podkuliłem nogi i ukryłem twarz w kolanach. Dopiero teraz z mojego gardła wydobył się cichy szloch.