Stojąc w windzie, jak zwykle gapiłem się na sufit. ni ludzie zazwyczaj patrzyli się w dół, ale ja zawsze trzymałem głowę w górze. Nie mogłem pokazać innym swojej słabości. Gdy psuł mi się humor, byłem w sumie bardziej zły, niż ny. Czasem tylko zdażały mi się chwile melancholii.
Skrzywiłem się, widząc tych wszystkich ludzi. Nid lubiłem tłumów, ale niestety te windy zawsze były pewne. Zauważyłem, że Yongguk znowu się zbliżał i położyłem dłoń na jego biodrze. Nie był to już do końca odruch, po prostu chciałem go dotknąć. Jakoś mnie to uspokajało. Wsunąłem znów nos w jego włosy, tak, jak przy naszej pierwszej wspólnej jeździe windą.
To było... Przygnębiające. Bez przerwy rozmyślałem jak tu chociaż trochę się do niego zbliżyć, kopałem tylko malutki kamyczek trwając tak w ciszy. Wpadłem parę razy na jakieś obce osoby ale sprawnie je wymijałem. <włożyłem dłonie w spodnie o kieszeni. Zostawałem tak w tyle bo jakoś nie miałem ochoty teraz napatoczyć mu się na pole widzenia. i dopóki nie stanęliśmy oboje przed drzwiami windy nie podniosłem głowy do góry ani razu. Zauważyłem że wokół nas zebrała się spora grupka osób. Zerknąłem na zegarek. No tak.. koniec pory obiadowej, wszyscy wracają do pracy. Westchnąłem cicho przecierając oko i spojrzałem przed siebie. Wtedy winda się otworzyła i wszyscy ruszyli do niej. Stanąłem na samym końcu obok Zico. Nie patrzyłem się co prawda na niego ale czułem jego zapach. Ale ludzi którzy zaczęli napierać.. Och boże.
Wstałem zaraz po nim i stałem tak przy stole, gapiąc się w przestrzeń. Myślami znowu wróciłem do pracy. Nie pamiętałem już tej wesołej piosenki, którą wymyśliłem. Trza było zapisać... Westchnąłem ciężko. Odpowiedziałem na pytanie Guka skinieniem głowy i ruszyłem w stronę drzwi, nawet na niego nie patrząc. Szedłem jednak powoli, żeby nie miał zbytnio problemu nadgonieniem mnie. Przez całą drogę do studia nic nie mówiłem, nie patrzyłem się na niego ani na nikogo innego, tylko szedłem z głową w górze, patrząc się tępo przed siebie. Przed wejściem do budynku jednak obejrzałem się przez ramie, by zobaczyć, czy go przypadkiem nie zgubiłem. Śmiesznie by było, gdybym zgubił. Posłałem mu nawet uśmiech. Ledwie dostregalny i nieco krzywy, ale mimo wszystko uśmiech.
Podszedłem do windy i nacisnąłem guzik. Poczekałem i oczywiście zaraz przyszło mnóswo osób. Ehh, czy tam zawsze były tłumy?
Oho.. Obrót o 180 stopni był najgorszą rzeczą jaką widziałem w ludziach. Nie wiem czy przy innych też przez pewien czas był taki kochany a potem robił się wręcz... wredny? Nie wiem. Cokolwiek by to nie było nie lubiałem tego u innych. Podniosłem się leniwie i nie patrząc już w jego stronę, wziąłem nasze dwa duże kubaski w dłoń i odchodząc zwróciłem się do niego z pytaniem
-Wracamy już?- Trochę mnie to zmartwiło że Zico tak w sobie się zamykał. Wiem z doświadczenia ze to nic fajnego. Nie mówisz o swoich uczuciach, mało z kimkolwiek rozmawiasz, potem wychodzi na jaw ukrywana pustka, która z czasem przestaje przeszkadzać. Wiem to dobrze bo prócz swojego zespołu i rodziny z nikim więcej nie miałem takich kontaktów. A tu nagle Zico pojawia się i przypomina mi ze jest więcej takich osób.Gdybym mógł jakoś pomóc.
Kubki postawiłem w okienku i wracając wykonałem ruch głową żebyśmy już wychodzili.
Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc jego słowa. Prawdopodobnie wyglądałem dość chamsko, ale miałem akurat taki nastrój. Chciałem, by uznał mnie za chamskiego, sam nawet nie wiedziałem dlaczego.
- Nic nie szkodzi. - Powiedziałem, po czym dopiłem swoją kawę. Obserwowałem go kątem oka. - Lepiej. Dziękuję. - Powiedziałem beznamiętnie. Oho, mój bezpodstawnie dobry humor chyba juz minął. Zamieniałem się spowrotem w zimnego, wrednego Zico. W Zico, którym byłem na codzień.
Westchnąłem cicho bo sie troche źle czułem że tak właśnie postąpiłem. Pocałowałem nie dość że obcą osobę to jeszcze do tego chłopaka. Super. Brawo Gukkie. Gratuluje Ci twój głupi mózg.
-Zapomnij o tym co się właśnie stało- wymamrotałem pod nosem chowając twarz w dłoniach i przecierając z lekka zmęczone oczy od jasnego światła słonecznego -Całą noc nie spałem i nie myślę teraz racjonalnie.- spojrzałem na niego jeszcze raz uśmiechając się szeroko. Oczywiście było mi głupio ale cóż poradzić? Stało się i żyje dalej. Miałem ochotę się tu rozłożyć na tej kanapie i najnormalniej zasnąć. Jednak nie pozwoliłem sobie na to gdyż obok siedział Zico.
-Tak spytam.. Jak się czujesz? Bo wyglądasz o wiele lepiej niż zeszłej nocy gdy Cię widziałem.- zaśmiałem się cicho jakby nie pamiętając już o niczym.
Wpatrywałem się w niego chwilę, zastanawiając się, co myślał. Był trochę inny, niż go sobie zawsze wyobrażałem, ale nie wiedziałem, czy to dobrze, czy źle. Nagle uznałem, że chcę go poznać. Że chcę dowiedzieć się, co siedzi w tej jego główce, dowiedzieć się, co o mnie myśli. Z natury nie byłem zbyt ciekawski, zazwyczaj niczym się nie interesowałem i wszystko miałem w dupie, ale gdy już mnie coś zainteresowało, to nie dawało mi to spokoju, przez co i ja robiłem się bardzo uparty. A Yongguk... Był ciekawą osobą. No i podobało mi się, jak łatwo było go zmanipulować. Chociaż czy to nie znaczyło, że szybko mi się znudzi?
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić więc w chwile potem odwróciłem wzrok w stronę kubków. Ja już swoją kawę wypiłem jemu jeszcze zostało. Niby od niechcenia nie dałem po sobie poznać co się dzieje we mnie w środku. Zachowałem zimny kamienny wyraz twarzy. Nawet czułem jak się we mnie wpatrywał po tym incydencie. Co mi do głowy strzeliło żeby się na to porwać. Jeszcze dłuższą chwilę miałem w głowie totalny chaos, lecz potrafiłem panować na swoimi emocjami i szybko wyrzuciłem niepotrzebne myśli gdzieś w głąb siebie niby zapominając o tym. Ależ on mnie teraz musi brać za... łatwego. Przyglądałem się oparty o własną rękę wspartą na udzie na jego dłoń na moim udzie. W sumie... Jestem taki niedostępny, a jednak znalazła się taka osoba dla której mógłbym się trochę otworzyć.
Siedziałem tak chwilkę, zamyślony. Nawet nie myślałem za bardzo o niczym konkretnym tylko po prostu starałem się skupić na tym dziwnym, bezpodstawnym szczęściu, złapać się go póki miałem czego. Wiedziałem, że gdy tylko pozwolę moim myślom zawędrować swobodnie, znów staną się ne i przytłaczające. Zerknąłęm na niego i zauważyłem, że na mnie patrzy. Utrzymałem jego wzrok, uśmiechając się delikatnie. Nagle spojrzał niżej, na moje usta. Wzniosłem brwi. Nie planował mnie pocałować, prawda..? To nie byłoby w jego stylu. Sprawiał wrażenie, jakby wszystko robił powoli, jakby się z niczym nie śpieszył i w sumie mi to pasowało. Ku mojemu zdziwieniu, przybliżył się do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta. Zamarłem, zszokowany. Szybko jednak mi przeszło i położyłem dłoń na jego udzie. Akurat wtedy się odsunął, więc uśmiechnąłem się głupkowato, psując nieco atmosferę, ale zrobiłem to celowo.
Wyglądał na takiego spokojnego. Teraz dopiero mogłem mu się tak... bez skrępowania przyglądać. Rozmyślał o czymś lekko się uśmiechając. Wtedy zauważyłem że ma naprawde całuśne wargi. Cały zarys jego twarzy wyglądał poważnie ale te wargi.. Odruchowo zagryzłem własną, potem ukrywając to dopijając kawę. Przez chwilę naprawdę miałem ochotę tak go szarpnąć za bluzę do siebie i pocałować. Chociaż... tak nie wypada. Znamy się... nawet dobrą dobę się nie znamy i już w mojej głowie rodziły się wulgarne plany co do niego. Tak się mu przyglądałem że nawet nie zauważyłem kiedy spojrzał w moją stronę i mogłem patrzeć mu prosto w oczy. Szczerze, bez skrupułów jakbym chciał coś u niego wymusić... Chwileczkę... Czy to jest piana na jego wardze? Mimo własnej woli rozejrzałem się po kawiarni patrząc czy ktoś patrzy i za oknem tak samo. Pustka. Wykorzystałem to i siadając wygodniej zbliżyłem się łapiąc go za podbródek i składając pocałunek na jego wargach zlizując śmietankę pozostałą na jego dolnej wardze. Mm... Dopiero kiedy się powoli odsunąłem ukradkiem zerkając mu w jego ciemne oczy dotarło do mnie co właśnie zrobiłem.. Przecież równie dobrze mógłbym wytrzeć mu wargę kciukiem albo chusteczką, albo nawet powiedzieć mu że jest brudny. Nie. Ja po prostu wykorzystałem zaistniałą sytuację i jego nieuwagę.
Znów westchnąłem, zapatrzając się w okno. Czułem się spokojnie, pierwszy raz od dawna. Nie pamiętałem nawet kiedy ostatnio czułem taki spokój. Gdy chodziłem do kawiarnii sam, to nie było to samo. Tym razem było mi cieplej na sercu, melancholia ogarniająca mnie zazwyczaj gdy nie miałem żadnego konkretnego zajęcia, zniknęła. Uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, nadal odwrócony w stronę okna. Miałem w głowie już jakiś tekst nowej piosenki, tym razem weselszej niż zwykle.
Hm... Przyznam ze podobal nawet. Mial cos w sobie. A jeszcze po tym wszystkim nawet jak na niego spojrzalem to serce bilo mi szybciej i mocniej. Powedrowalem wzrokiem za jego spojrzeniem i teraz razem patrzylismy sie na ludzi. Zobaczylem pare idaca za reke, potem kilka starcow i jakcys spieszacy sie ludzie zapewne do domu. Ale tak to panowal tu wielki spokoj. Drzewa nadal byly szare i brzydkie. W sumie tak samo brzydkie jak wszystko do okola. To typowe dla tej pory roku. Konczyla sie zima i niedlugo miala buc wiosna. Az czekam na to. Wiosna byla moja ulibiona pora roku. Wszystko sie odradzalo wtedy. Siegnalem po kawe siorbajac ja co chwile a bo slodka i goraca. W kawiarni panowala cicha ale jednak dalo sie slyszec ciche granie starego radyjka. Niby nic ale dzieki temu az chcialo sie tu zostawac na dluzej. Po chwili tak dluzszego zamyslenia zerknalem w strone Zico.
Piłem spokojnie swoją kawę, utrzymując z nim kontakt wzrokowy. Uśmiechnąłem się delikatnie, ale prawdopodobnie tego nie widział, bo kubek zasłaniał moje usta. Była przyjemna atmosfera, nawet nie pamiętałem kiedy ostatnio z kimś spędziłem czas po prostu siedząc i nic nie robiąc. Nie miałem za dużo przyjeciół poza członkami Block B, a większość z nich była równie zapracowana, co ja. Nawet gdybym chciał, po prostu nie byłoby jak znaleść czas. Westchnąłem cicho. Zastanawiałem się, czy Yongguk zamierza utrzymać ze mną kontakt? Czy coś jeszcze kiedyś razem zrobimy?
Odwróciłem wzrok, zamyślony i wpatrzyłem się w okno. Przechodziło tamtędy dużo osób, ale nikt nie zatrzymał się w kawiarnii. Nie wiedzieli co tracili.
Nawet nie zauważyłem, że ubrudziłem sobie usta bitą śmietaną.
[wybacz, nie moglem sie powstrzymac XDD]
Naprawde kawa tutaj smakowala lepiej niz w dotychczasowych miejscach w ktorych bylem. Odstawilem kawe na stolik opierajac sie o lokiec i patrzac tak na buzke Zico przyjzalem sie mu uwazniej. Wydal mi sie teraz bardziej przystojniejszy niz wczesniej. Tak w ogole to czemu ja o tym mysle? Jedyne co teraz mialem w glowie te jego osobe. Boze Guk co sie z toba dzieje. Mialem ochote tak sie podniesc do siadu i najnormalniej w zyciu go przytulic. No bo czemu nie? Kelnerka nawet nie zwrocila na nas uwagi. Nikt nie zwrocil na to uwagi ze jestesmy w takiej pozycji w jakiej jestesmy. Juz nawet usiadlem zeby go wziac w objecia ale nie zamienilem dalszej mysli w czyny. Usmiechnalem tylko sie delikatnie do niego widzac juz teraz jego zainteresowanie mna
Głaskałem go spokojnie po nodze, obserwując jego twarz. Nawet nie próbowałem już odgonić tych myśli na jego temat, bo widocznie sam był równie chętny do skinshipu, co ja. Gdy kelnerka podeszła zdziwiło mnie to, że ledwo się na nas patrzyła, jakby nie była zainteresowana. Myślałem, że będzie się na mnie gapić. W końcu wyglądaliśmy jak para gejów... Gdy postawiła nasze kawy na stoliku, podniosłem swoją i upiłem łyka. Zamruczałem z zadowolenia. Była dobra.
Mruknalem nieznacznie kiedy moj brzuszek zaznal czyjegos dotyku. Domyslilem sie ze to Zico pewnie zaslonil moj nieszczesny odkryty brzuch i chcialem na niego spojrzec ale wtedy zza okna zaswiecilo slonce. Cieple promienie spowily moja buzke a ja tak ukojony blaskiem slonca przymknalem oczy grzejac sie tak jak domowy kot na parapecie. Potem chyba podeszla pani z nasza kawa ale tak sie rozleniwilem ze nie mialem ochoty sie podnosic. Lezalem tak miziany po nodze przez mlodszego i rozmyslalem najpierw o utworze ktory szis skonczylem i co jaka tu jeszcze skomponowac, potem te mysli zgonily sutuacje pozniejsze. I znowu poczulem skrecanie w brzuchu. Przeciez bylismy przy sobie tak blisko i nikt tego nie zauwazyl.. Aaaj za duzo mysle. Unioslem sie powoli otwierajac oczy chociaz niechetnie i siegnalem po swoja kawe upijajac lyk. Oh jaka dobra~
[bubu. branoc.~]
Wydąłem lekko wargę, niezadowolony z tego, że nie chciał siedzieć na moich kolanach. Położyłem rękę na jego nodze i zacząłem go głaskać przez spodnie po łydce. Spojrzałem mu niewinnie w oczy.
- Hm? Nie wiem, o co Ci chodzi. - Odpowiedziałem spokojnie. Obserwowałem go nadal, nawet gdy odwrócił wzrok. Spojrzałem w dół i zauważyłem, że kurtka mu się podwinęła i kawałek brzucha miał odsłonięty. Oho. Uśmiechnąłem się i drugą ręką poprawiłem mu kurtkę, przy okazji miziając jego skórę palcami. Była ciepła i miła w dotyku.
[ja lecem palulu Zicos~]
W pierwszym momencie mnie zamurowalo ale potem zjechalem mu z kolan w bok trzymajac tylko nogi na jego kolanach i tak opierajac sie o lokcie zmierzylem go wzrokiem.
-Co ty czlowieczku kombinujesz co?- zapytalem zartobliwie bo czulem do niego oewien rodzaj sympati. Podobalo mi sie to jakbsie zachowywal ale nie podobalo mi sie ze zmierza w strone zdominowania mnie. Ja w roli uke? Ie ma takiej opcji. Przygryzlem tylko lekko nerwowo warge i spojrzalem przez okno. Niby mlodszy i wyzszy jak Zelo to jednak on musial sie upierac przy swoim. Do czego on wlasciwie teraz dazyl? W chwile potem polozylem sie do tylu bo wygodnie mi nawet bylo ale poczulem lekki chlod w okolocach podbrzusza. Zapewne kurtka mi sie.. Podwinela? Podsunela? Nie wiem cokolwiek. Odkryla mi brzuch. O.
Uśmiechnąłem się z satysfakcją gdy zadrżał pod moim dotykiem. Tak fajnie było go prowokować... Mimo, że nie działało to jakoś dobrze. To było dziwne. Niby obcy człowiek, a czułem się z nim tak blisko. Poszedłem za nim do kasy i stałem tak, znów patrząc na jego plecy. Coś chyba lubiłem to robić. Przez chwilę chciałem zaprzeczyć i zapłacić sam, ale się powstrzymałem. W sumie darmowa kawa to nie taki zły pomysł.
Nawet się aż tak bardzo nie zdziwiłem, gdy złapał mnie za rękę. Ścisnąłem ją lekko.
- Racja. - zaśmiałem się cicho i wyprzedziłem go, siadając w kącie. Pociągnąłem go na swoje kolana.
...Zico. Reka. Boze. Dysfunkcja. Znowu. Drgnalem lekko czujac jego reke na biodere ale szybko o niej zapomnialem. Wrecz zachowalem postawe dosc... Chamska.
-A jaa.. Zaszaleje i wezme duza Latte z Karmelem~ mmm- mruknalem na koncu zdania podkreslajac swoje zadowolenie z wyboru. Ruszylem w strone kas do czekajacej juz pani i z cieplym usmiechem przywitala nas obu. Co prawda nadal nurtowalo mnie to ze Zico tak smialo.. Mnie dotykal. Ale nie mialem sie co przejmowac. Poczekam popatrze zobacze co jeszcze wymysli zeby mnie sprowokowac. Zamowilem dwie kawy ktore oboje chcielismy i zaplacilem za nas obu. Panna poprosila nas o zajecie sobie miejsca a ona zaraz podejdzie. No prosze jaka mila obsluga. Z wlasnej woli zlapalem Zico za dlon i pociagnalem w strone wieelkiej kanapy. Duza iloacia poduszek znajdujacej sie jakby w oknie.
-Tu bedzie nam wystarczajaco miekko~ i wyglada fajnie- mruknalem i zaraz rozsiadlem sie nadal trzymajac mlodego za reke. Byla bardzo ciepla i mila w dotyku a o takie dlonie rzadko. No tak.. Mam bardzo zasbane dlonie wiec nie dziwne ze tak mysle.
Oddychałem lekko na jego ucho, obserwując bok jego głowy który akurat miałem przed oczami. Trudno to wyjaśnić, ale jakoś tak dobrze się czułem, będąc przy nim. Ogarniał mnie jakiś taki dziwny spokój, a jednocześnie moje serce biło dosyć szybko.
Zdziwiłem się, gdy odwrócił się w moją stronę, stykając nasze nosy ze sobą, ale nie dałem tego po sobie poznać. Położyłem delikatnie rękę na jego biodrze i odwzajemniłem jego uśmiech, patrząc mu głęboko w oczy.
- Mam ochotę na coś słodkiego, więc chyba mocha z bitą śmietaną i piankami. A Ty? - szepnąłem.
Pokiwalem radosnie glowa szczerzac sie wesolo i patrzac na rodzaje kaw jakie byly i na tablicach i w szklanych slojach az na chwile przestalem myslec. Bylo.. Bardzo skromnie i uroczo. Lubialem takie miejsca gdzie byl spokoj i gdzie bywali w swoim rodzaju bardzo spokojni i nie glosni klienci. Niestety z tej rozkosznej chwili wytracilo mnie westchniecie tuz obok mojego ucha. No co on... Naprawde? Tak lubisz sie bawic moimi czulymi punktami? Okey. Poczekaj niech ja tylko wypije kawe i niech tylko wrocimy do studia. Juz ja Cie przetresuje tu i owdzie. Spojrzalem tylko na niego odwracajac glowe w jego atrone i nasz nosy sie zetknely. Udalem nie wzruszonego i poslalem mu delikatny usmiech.
-Jaka bierzesz?- zapytalem w chwile potem nadal patrzac mu w oczy
Obserwowałem go, wymyślając różne niecne plany, jak go męczyć. Zastanawiałem się, jakie mogą być jego słabe punkty. Uśmiechałem się trochę zbyt szeroko, kiedy nagle poczułem zapach kawy. Mój uśmiech od razu się zmienił, niby pozostał równie szeroki, ale stał się...cieplejszy. Mniej złowieszczy. I w samą porę, bo akurat na mnie spojrzał.
- Oh? Lubisz kawę? - spytałem, przyśpieszając by zrównać z nim krokiem. Stanąłem w progu obok niego, niby przypadkiem stając dość blisko. Wciągnąłem zapach kawy i westchnąłem, z twarzą zaraz przy jego uchu.
Aaaah niby mam to do siebie ze odrazu po mnie widac co mi jest to bardzo sie icieszylem gdy nagle z powiewem wiatru poczulem zapach swiezopazonej kawy. Na twarzy odrazu pojawil sie moj gumowy usmiech i az z lekka przyspieszylem kroku mruczac do siebie. Ah kawusio ile cie trzeba cenic ten jeden wie co raz sprobuje. Wtedy tez spojrzalem na Zico tak sie szczerzac.
-Jeju nic tak mi od razu aamopoczucia nie poprawia jak sam zapach kawy i swiadomosc ze zaraz ja wypije.- zasmialem sie az slyszac wlasny uradowany smiech.
Kawiarnia byla centralnie za rogiem. Pieknie sie wkomponowala z reszta budynkow a'la kamieniczki. Nie wiele sie zastanawiajac ruszylem w jej strone i nim sie zorientowalem juz stalem w srodku. Mm zapach jaki sie roznosil a zapraszal.