Przez chwilę nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Z jednej strony trochę zdenerwowało mnie, że Jiho nie bierze sprawy na poważnie, ale z drugiej to w sumie... Ulżyło mi. Miał rację, nie powinniśmy sobie teraz zaprzątać tym głów.
Na niespodziewany dźwięk jego śmiechu podskoczyłem lekko z zaskoczenia, lecz już po chwili na mojej twarzy pojawił się łagodny uśmiech. Idiota z niego... Ale mój idiota. Mój uśmiech powiększył się na tą myśl.
Po chwili odsunął się ode mnie, aby zaraz potem delikatnie mnie ucałować. Pocałunek był krótki, słodki, kochający. Poczułem w sobie palącą potrzebę, aby jeszcze raz złączyć nasze usta, więc już po chwili na nowo zbliżyłem się do niego, opierając dłonie na jego ramionach.
Przytakując niemrawo udawałem, że rozważam wszystko dokładnie i jak na poważnego, dorosłego człowieka przystało. Po czym spojrzałem w jego oczy i już nie mogłem więcej tego wytrzymać. Zacisnąłem wargi, powstrzymując uśmiech, co jednak przy wybuchu śmiechu tylko go spotęgowało.
Zarzuciłem ręce na ramiona swojego ukochanego Solliego, chichocząc pod nosem i chowając twarz w jego szyi. Chciałem, poza tym, jak najszybciej przywyknąć i przyzwyczaić jego, do tulenia się, dotykania i innych głupot z mojej strony. W końcu się kochamy, jest na mnie skazany...
- Hyung... jaki Ty jesteś spięty... tylko żartowałem, dowie się kto się dowie, będzie dobrze, dopóki dopóty ja będę przy Tobie, a Ty przy mnie. Tak?
Odsunąłem się nieco, spoglądając głęboko w jego wielkie, piękne oczki. Uśmiechnąłem się pogodnie i mrużąc delikatnie powieki, musnąłem wargami jego usta.
Zamurowało mnie. Jiho "od zawsze" chciał wyznać mi miłość? To było zbyt niesamowite, żeby w to uwierzyć.
Ale najwyraźniej było prawdą.
Gapiłem się na niego jak głupi, wciąż próbując zrozumieć to, co właśnie usłyszałem. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że zadał mi pytanie.
No właśnie. Co teraz? Ja kocham jego, on kocha mnie. I co dalej? Jak zareagują na to inni? Czy przez to moje relacje z chłopakami jeszcze się pogorszą? A co jeśli Taekwoon hyung mnie stąd wyrzuci? Pomimo wszystko powinni jednak wiedzieć o czymś tak ważnym, prawda?
Głowa zaczęła mnie boleć od tego natłoku pytań. Wziąłem głęboki oddech i, ostrożnie dobierając słowa, odparłem:
-Myślę, że na razie powinniśmy o tym powiedzieć tylko chłopakom z zespołu, w końcu to z nimi spędzamy najwięcej czasu... No, w moim przypadku to będzie hyung i jego koledzy. Trochę... Trochę się boję mówić o tym rodzicom, ale może-
Musiałem zrobić przerwę na oddech. Moi rodzice byli dość konserwatywni, i obawiałem się najgorszego jeśli chodziło o ich reakcję.
-Ale to chyba może poczekać, przynajmniej na razie - dokończyłem cicho, patrząc badawczo w oczy Jiho.
- Heh... - nawet nie próbowałem zabierać się za trawienie i przeżywanie sensu jego słów, oczekując ze strony swojej psychiki najgorszego. Po prostu żartobliwie, jak mam w zwyczaju, po prostu pogładziłem jego policzek. - To zabawne, bo od zawsze chciałem powiedzieć Ci te dwa słowa, a teraz słyszę je z Twoich ust, zaadresowane do mnie.
Podkuliłem niewinnie ramiona, uśmiechając się delikatnie i bezustannie wpatrując się w jego źrenice.
- To... co z tym zrobimy, hm? - oparłem głowę o czoło Hana i niedostrzegalnie neutralnym ruchem nawinąłem kosmyk jego włosów na palec.
No co... w końcu jak się już oboje kochamy, to należałoby ustalić gry plan. Co i jak ma być rozegrane, kto i ile ma wiedzieć...
Pierwszy pocałunek z Jiho niemal przyprawił mnie o atak serca, pomimo tego, że to ja go zainicjowałem.
Spodziewałem się, że pocałunek z nim wywoła u mnie jakąś poważną reakcję, ale nigdy bym nie pomyślał, że to odczucie będzie aż tak silne. Było mi niewiarygodnie ciepło, mój puls przyspieszył, a nawet kręciło mi się nieco w głowie - przez mój nie do końca sprawny umysł przemknęła myśl, że to nie jest normalne, że zbytnio reaguję na coś tak prostego, jak pocałunek. Jednak nie potrafiłem zapanować nad własnym ciałem, nie potrafiłem się uspokoić.
Drugi pocałunek z Jiho był o wiele bardziej spokojny i sprawił, że moje serce zabiło mocniej, tylko dla niego.
Jego usta delikatnie dotknęły moich, a moje myśli nagle uporządkowały się, i wszystko wydawało się... Łatwiejsze. Pomyślałem o tym, jak bardzo mi go brakowało, jak bardzo mi na nim zależy i jak bardzo go kocham.
No właśnie.
Skoro już i tak go całuję, to czemu by mu tego nie powiedzieć?
Odsunąłem się od niego na niewielką odległość i popatrzyłem mu w oczy, próbując złapać oddech.
-Jiho, ja... - wziąłem głęboki wdech - k-kocham cię.
Gdy poczułem jak jego delikatne wargi osiadły na moich ustach, serce zatrzepotało we mnie, napełniając świadomością zaistniałej chwili każdy zakątek mojego ciała. Łaskoczące uczucie w podbrzuszu tym bardziej się nasiliło, a dłonie bez mojej intencji zadrżały. Trzęsły się, kiedy wiodłem nimi po ramionach Solliego, gdy trzymałem w nich jego czarującą twarzyczkę, przy gładzeniu jego talii. Z zamknięciem powiek uwierzyłem, że to się dzieje. Że nikt inny, jak on mnie obejmuje, całuje moje usta, przeczesuje moje włosy. Hansol, moja miłość. Zachłysnąwszy się tą myślą powoli odsunąłem się od jego ust, permanentnie ujmując w obu dłoniach jego buzię. Oparłem czoło ojego głowę i z nieśmiałym uśmiechem, przycisnąłem wargi do jego odrobinę rozchylonych ust. Powieki opadły samoistnie, nawet nie wiedziałem czy się rumieni...
Jeszcze przez chwilę wpatrywałem się w jego błyszczące oczy, po czym przymknąłem powieki i wziąłem ostatni, głęboki wdech. Właśnie miało wydarzyć się coś, na co czekałem tak długo i bałem się, że jakimś jednym fałszywym ruchem zepsuję tak ważny moment. Moja dłoń powędrowała po klatce piersiowej Jiho, przesuwając się po jego barku a w końcu spoczywając na jego szyi. Wplotłem swoje palce w jego włosy i, decydując się działać zanim znikną już te ostatnie iskry odwagi, które się we mnie tliły, delikatnie złaczyłem nasze usta.
- M-mhm... - nabrałem wielki haust powietrza w płuca i skinąłem głową, może zbyt spolegliwie jak na mnie. Ale nie potrafiłem inaczej, ogrom emocji jakie mną targał, przytępił moje wszytkie zmysły, jedyne co mogłem zrobić to czekać na ten moment... wytęskniony, wyśniony. Patrzyłem w jego wielkie oczy, topiąc się w nich i nie wiedząc, czy to jest prawda, czy może jednak śnię.
Podnosząc głowę znów na niego spojrzałem, a moje serce na chwilę się zatrzymało. Wcześniej uczucia odbijały się w jego oczach niczym nikłe ogniki, migające gdzieś w oddali, jednak teraz wydawało mi się, że zaraz zostanę przez nie wciągnięty. Pochłonięty w nicość, zimną i pustą, a za razem przepełnioną ogromem jego emocji i uczuć.
Mrugnąłem kilka razy, jakby odzyskując przytomność.
-Ja... - zawahałem się na ułamek sekundy - Zawsze.
Dość niepewności. Postanowiłem podjąć ryzyko, chociaż stawką była nasza przyjaźń i nigdy nie wybaczyłbym sobie, gdyby to przeze mnie się rozpadła. Ale miałem już dość tych podchodów, dość ukrywania swoich uczuć.
Wziąłem głęboki wdech i zbierając w sobie całą odwagę, jaką udało mi się wykrzesać, zbliżyłem się do niego na niebezpieczną odległość.
-Czy mogę... - niemal zachłysnąłem się powietrzem, czując jego oddech na moich wargach, a mój umysł przestał pracować - Czy pozwolisz mi...
- Sollie... - mruknąłem, bardzo chcąc by znów zawiesiłna swój wzrok. - A Ty myślisz o mnie ? - darząc go nieśmiałym jak na siebie, delikatnym uśmiechem, dłoń, która spoczywałana jego policzku przesunąłem powolnym ruchem na bark, co pozwoliło mi bardziej go do siebie przyciągnąć. Hansol, głupcze, nad czym się tak zastanawiasz, na prawdę zbyt niejednoznacznie pokazuję Ci moje uczucia? Proszę... zobacz to, że nie patrzę na Ciebie normalnie, że nie tęskniłem jak za kumplem, że nie obejmyję Cię jak przyjaciela... Sollie, proszę, przeczytaj wszystkie moje najgłębsze myśli, żeby nie musiał mówić ich na głos, bo nie dam rady. Nie odważę się.
Na widok uśmiechu Jiho, kąciki moich ust same powędrowały w górę. Przymknąłem oczy, napawając się przyjemnym ciepłem jego dłoni, spoczywającej na moim policzku. Jednak chwila ta nie trwała długo.
'Zgadłeś'? Poczułem dreszcze na całym ciele, jakby milion lodowych igieł przeszywało mnie na wylot. Jiho myśli o mnie. Jiho. Myśli. O. Mnie. Nie potrafiłem zareagować w żaden sposób. Czy to oznacza, że mam jakieś szanse? A może mówiąc tak miał na myśli tylko to, że stęsknił się za swoim hyungiem? Nie powinienem szukać w tym jakiegoś głębszego sensu i robić sobie niepotrzebnych nadziei.
Ale chyba nie miałem w sobie na tyle siły - ani chęci - żeby się powstrzymać.
Powoli, jak zahipnotyzowany, pochyliłem się w jego kierunku, skutecznie zmniejszając odległość między nami. Chociaż mój umysł krzyczał, żebym natychmiast przestał, nie potrafiłem. Jiho tak ładnie pachnie...
Dopiero kiedy dzieliły nas marne centymetry uświadomiłem sobie, co takiego wyprawiam. Zastygając w miejscu spuściłem głowę, nie mając już odwagi patrzeć mu w oczy.
Przy każdej z jego odpowiedzi chichrałem się w środku jak dziecko. Na prawdę tak trudno było to wymyślić? Jest jedna rzecz... w sumie to osoba, która ciągle zalega w mojej głowie.
Wpatrywał się we mnie. Mogłem napawać się jego bliskością, chyba nie dane mi było jeszcze tak długo móc mu się bezkarnie przypatrywać. Aż w końcu trafił. Na moment zamarłem, niepewny, czy przyznać mu rację, czy skłamać.
Postawiłem na jeden subtelny, może troszkę kokieterski, nie będę ukrywać, uśmiech. Jakoś tak... uniosłem dłoń, dotykając nią policzka Hanniego.
- Niby nie lubię przegrywać... - mruknąłem niepewnie opuszczając wzrok. Zaraz jednak wlepiłem go na powrót w śliczną twarzyczkę mojego hyonga. - Ale tym razem pogodzę się z Twoim zwycięstwem, zgadłeś. - lekko przekrzywiłem głowę, kciukiem pieszczotliwie miziając jego policzek.
Zaśmiałem się cicho. Skoro tak sobie wymyślił, niech mu będzie. No bo w końcu tytuł czarodzieja zobowiązuje, czyż nie?
-Hmmmmm... - oparłem brodę na swojej dłoni, wydymając policzki w geście wyrażającym głębokie zamyślenie - O jedzeniu? - zachichotałem, widząc jego minę - Nie? No to o tańcu - przekrzywiłem głowę na bok, żeby mu się lepiej przyjrzeć. W jego oczach błyszczało coś, co ciężko było mi nazwać, jakby jakieś odległe uczucie, które próbował ukryć. Przyglądałem mu się jeszcze przez chwilę. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy... Jeśli tak, to dusza Jiho musi być na prawdę piękna.
O czym może teraz myśleć? O zwykłych, codziennych rzeczach, czy czymś zupełnie innym? Być może pytanie to powinno brzmieć 'o kim?', a nie 'o czym?'. Poczułem ukłucie w sercu. Wcześniej nawet nie zastanawiałem się, czy Jiho ma kogoś, kogo mógłby darzyć jakimś większym, ważniejszym uczuciem. Nie podobała mi się ta myśl.
-A może... - zacząłem cicho, niepewnie - O mnie?
- Sam nie wiem... eh. Nie nauczyli Cię tu żadnych nowych zabaw? - zażartowałem bezmyślnie nadal go tuląc. W prawdzie już wcześniej często go przytulałem, ale nigdy tak długo, ciepło, nigdy nie brakowało mi tak jego dotyku. Póki nie protestował zamierzałem trzymać go w objęciach, ile się da, to jak ładowanie swoich baterii... bez niego byłem wrakiem. Nawet nie wiem kiedy moja dłoń zaczęła bezwiednie gładzić jego delikatne ramiona, barki, w końcu przeczesywać gładkie włosy. Zmrużyłem oczy, czując jak serce bardziej ochoczo niż do tej pory trzepocze się w mojej klatce piersiowej. Sollie, gdybyś mógł odgadnąć co myślę....
Bingo.
- A może.. zgadnij o czym myślę? - zapytałem odsuwając się nieco i spoglądając nań z zachęcającym uśmiechem. Oczywiście nie dałem mu odpocząc od moich objęć, ciągle otaczałem go ramieniem.
Nagły atak ze strony Jiho nieco mnie zaskoczył, ale nie zamierzałem się sprzeciwiać. Skoro nadarza się okazja, to trzeba korzystać, prawda? Uśmiechnąłem się lekko.
-Też tęskniłem dongsaengie! - odparłem z entuzjazmem, wtulając się w niego jeszcze bardziej. Na prawdę bardzo mi tego brakowało. Brakowało mi Jiho. Nagle zdałem sobie sprawę, jak silne jest to, co do niego czuję. Czy to miłość? Jeśli nie, to nie wiem czym ona jest.
-W co możemy się pobawić? - zapytałem lekko łamiącym się głosem, próbując się choć trochę uspokoić i zacząć myśleć o czymś innym niż mój nieistniejący związek z Jiho.
- To ja jestem gościem, Ty powinieneś wymyślać mi zajęcia... - mruknąłem chichocząc pod nosem, na widok jego olśniewającej gry aktorskiej. - Ale jak tak bardzo chcesz, to możemy się w coś pobawić, albo wyskoczyć na bubble tea. - wzruszyłem ramionami, w prawdzie nie mając wielu pomysłów.
Osobiście mi wystarczyłoby siedzenie obok niego i chichranie się z byle idiotycznej rzeczy, rozmawianie, bycie przy sobie.. Wstałem ze swojego miejsca i opadłem się na kolana, siadając na piętach tuż przy Hannim. Popatrzyłem przez moment na jego śliczną mordkę, po czym objąłem go spontanicznie, bez namysłu, wtulając w siebie mocno.
- Serio się za Tobą stęskniłem, hyongie!
-Leo hyung może wydawać się oziębły i pozbawiony jakichkolwiek uczuć, ale tak na prawdę to bardzo ciepła i kochająca osoba - uśmiechnąłem się lekko - ale nawet on nigdy nie zastąpi mi cie- uhm, was. - dodałem po chwili.
Nie patrząc Jiho w oczy usiadłem obok niego na łóżku; na tyle blisko, że czułem jego ciepło, jednak wciąż na tyle daleko, że dzieliło nas kilka centymetrów powietrza. Po chwili wahania oparłem głowę na ramieniu chłopaka i westchnąłem głęboko.
-A jeśli chodzi o to, jak spędzam czas, to nawet nie ma co opowiadać. Przeważnie siedzę tutaj sam, bo nie chcę się wtrącać - wzruszyłem ramionami. Taka była prawda; VIXX to bardzo zgrany zespół, a ja nie chciałem się między nich pchać na siłę - Ale teraz ty tu jesteś, więc koniec nudy! - zerwałem się z mojego miejsca, skacząc radośnie - Masz mi tu zaraz wymyślić coś ciekawego do roboty, albo... - dramatycznym gestem złapałem się za serce, osuwając się przy tym na kolana - albo umrę!
- A w Twoim przypadku? - mruknąłem nieco się rozpogadzając i z impetem usiadłem na skraju łóżka, które fortunnie znalazło się tuż przy mnie, inaczej pewnie posadziłbym tyłek na podłodze. - Jak spędzasz czas, jak żyje się z hyungiem? Jest dla Ciebie miły? Dogadujecie się...? - może brzmiałem zbyt dociekliwie, ale cholera, zainteresowało mnie jak w sumie jest tu traktowany. Przecież dzielą jeden pokój...
No właśnie. Całe dnie, całe noce z kimś innym, prawda? A gdyby cokolwiek się między nimi zawiązało? Przeżyłbym? Nie, nie możliwe. Wyrzuć te pierdoły z pustej głowy Ciero, to jest nie-mo-żli-we. Gdybym miał widzieć, jak ktoś inny go tuli, całuje, gładzi po włosach... nie. Absurd, brednia. Błagam, tym to musi być... nie prawdą.
'A ja dnie spędzam na myśleniu o Tobie...'
W ostatniej chwili udało mi się powstrzymać od wypowiedzenia tych słów na głos. Potrafiłem wyobrazić sobie, jak nieprzyjemnie mogłoby się stać, gdyby Jiho to usłyszał. Już od jakiegoś czasu powoli zaczynałem rozumieć że to, co do niego czuję, nie jest platoniczną miłością, jaką hyung obdarowuje swojego dongsaenga. Nie chciałem, żeby czuł się przy mnie dziwnie, więc starałem się kontrolować to co mówię i robię, chociaż nie zawsze było to łatwe. Doszedłem do wniosku, że nie będę ryzykował naszej przyjaźni i zadowolę się byciem dla niego tylko hyungiem, mimo że każda komórka mojego ciała krzyczała, żeby być bliżej niego. Och, Jiho, gdybyś tylko wiedział...
Prawy kącik mych ust uniósł się zupełnie jakby ktoś pociągnął niewidzialną nitkę doń przywiązaną, kiedy było mi dane poczuć delikatny pocałunek od Solliego... Jej. Jak on się uroczo peszy.
- U mnie nic ciekawego... Dnie spędzam na próbach, ostatnio nawet staram się wymyślać coś do tych swoich rozpoczętych układów, ale jakoś słabo to idzie bez żadnej inspiracji. - mruknąłem ukradkiem spoglądając na jego twarzyczkę, jednak z pozoru dalej rozglądając się po mieszkanku, które dzielił z wokalem VIXX. Między Siwonem a prawdą wcale mnie ono nie interesowało, liczył się tylko fakt, że mogłem go znów zobaczyć...
Westchnąłem cicho, swój wzrok wlepiając w szary dywan zaścielający podłogę pomieszczenia. Słowa Jiho sprawiały, że miałem ochotę tulić go tak aż do śmierci, chociaż wiedziałem, że to niemożliwe. Chciałem jakoś wyrazić to, jaki jestem mu wdzięczny za to że o mnie pomyślał, za to że przyszedł, za to że jest. Bez namysłu wspiąłem się na palce i uraczyłem go szybkim pocałunkiem w policzek. Po chwili dotarło do mnie, co właśnie zrobiłem. Odsuwając się od niego zaśmiałem się niepewnie, nie chcąc, aby chłopak sobie coś złego pomyślał.
-Uhm... Tak w ogóle to jak leci? - spytałem w desperackiej próbie zmiany tematu.
[na śmierć zapomniałem o tym roleplayu, mianhae ;_ ; ]
- Tak, tak sądzę. Nie chcę już więcej Twojej nieobecności.. - wymamrotałem zastanawiając się czy nie zapędzam się przypadkiem zbyt daleko. Nie. Tu nie ma za daleko, to tylko prawda. Bycie szczerym nie powinno mieć ograniczeń, tak? A ja chcę, żeby wiedział, żeby wreszcie to do niego dotarło. Hansollie, dlaczego nie słyszysz moich myśli? Przecież... powtarzam to ciągle... kocham Cię, tak? Rozumiesz?... czemu to wszytko takie trudne.
-Naprawdę tak uważasz? - spytałem niepewnie, trochę się od niego odsuwając i patrząc mu głęboko w oczy. Bardzo ładne oczy, tak na marginesie. - Bo ostatnim razem kiedy się z nim widziałem, nie wydawało się, żeby chciał mnie jeszcze kiedykolwiek na oczy oglądać.
No może trochę przesadziłem. Ale to nie zmienia faktu, że lider nie był zbyt pokojowo nastawiony względem mnie. A i ja też nie byłem wtedy dla niego taki miły. Jednak pomimo wszystko tęskniłem za nim i za resztą tych matołków. Tutaj było zbyt cicho, zbyt spokojnie (no może nie licząc niektórych nocy, ale to temat na inną rozmowę). Chciałem wrócić. Bardzo. Tylko bałem się, że Sehyuk nadal się na mnie obraża. Może spróbuję przeprosić...? Chociaż ta kłótnia nie wynikła wyłącznie z mojej winy, to ktoś musi zrobić pierwszy krok. Szkoda tylko, że wypadło na mnie. Westchnąłem cicho. No cóż, życie.
- Hannie, wróć do nas. - mruknąłem nagle poważniejąc. Za dużo kosztowało mnie codzienne myślenie co robi, czy jest mu dobrze. Ja chciałem mu to wszystko zapewniać. Chciałem widzieć jego uśmiech, codziennie.
- P-Goon też na pewno tęskni, tylko tego nie pokazuje. Bez Ciebie wszystko jest szare. - czułem buzujące emocje podczas wypowiadania tych słów. Bo tak było, ja jestem ny, Yano traci swoją energię, Sangdo już tyle nie żartuje, a B-joo to nawet nie chce jeść. Chciałem mu to wszystko powiedzieć, jak bardzo jest nam.. mi potrzebny do szczęściaale nagle jakoś zabrakło mi słów. Jedyne na co było mnie stać, to objęcie go głębiej. Zamknąłem oczy. W duchu modliłem się, żeby potraktował moją prośbę poważnie.
-Jasne - mruknąłem pod nosem, pomimo wszystko uśmiechając się lekko. Nie potrafiłem długo się na niego obrażać. Uh, ten dzieciak ma chyba ze mną za dobrze... No ale nic na to nie poradzę.
Nagle poczułem jego dłoń, sunącą po moich plecach, i przeszedł mnie chłodnawy dreszcz. Jak to możliwe, że poczułem chłód, ale nadal jest mi tak niewyobrażalnie ciepło? Jiho, przestań robić ze mną dziwne rzeczy, i to już!
Nie potrafiłem powstrzymać cichego miauknięcia, które podstępnie wymknęło się z moich ust, i poczułem że się czerwienię, w duchu przeklinając samego siebie.
[spoczko, to i tak nie robi jakiejś wielkiej różnicy .-. a tak w ogóle to ja się już będę zbierał, bo padam na mordę ;_ ; dobranoc~]
- Odnoszę się z szacunkiem, hyung. - pokiwałem głęboko głową. Przeniosłem dłonie na jego łopatki, tym bardziej wtulając go w siebie. Całe jego drobne ciało ściśle do mnie przylegało, czułem jakim ciepłem Hannie emanuje. Jak dalej tak pójdzie, to zrobi mi się... ekgm.. "za ciepło". Westchnąłem głęboko, jedną z dłoni znów przenosząc na jego talię. A w sumie przenosząc to nieodpowiednie słowo. Przesunąłem powoli, namiętntm gestem kostkami palców na całej długości jego kręgosłupa. ~
Czując nagle chłodne powietrze na mojej skórze ledwo powstrzymałem się od podskoczenia ze strachu. Zważając na pozycję, w jakiej się znajdowaliśmy, nie skończyłoby się to przyjemnie - mało brakowało, a mój kochany Jiho nieźle by oberwał, i to ode mnie samego.
-Yaaah, tak nie wolno... - jęknąłem, słysząc jego cichy śmiech - Jestem twoim hyungiem, powinieneś odnosić się do mnie z szacunkiem! - wydąłem dolną wargę, robiąc obrażoną minę.
- To dobrze. Przynajmniej mogę bezkarnie Cię przytulać. - zachichotałem pod nosem, po czym czując nieco swobody bezpretensjonalnie dmuchnąłem w jego ucho. Reakcja, jak się spodziewałem, była zwalająca z nóg, spiął wszystkie mięśnie i skulił, wczepiając we mnie tym bardziej. Oł jea, Xeruś, to był strzał w dziesiątkę. Mam ochotę zrobć to jeszcze raz, ale jak na razie tylko cicho się zaśmiałem, w odpowiedzi z resztą na jego odruch.