To jest kpina, prawda?
-Ty po prostu chcesz mnie zobaczyć nago!- wykrzyknąłem, z teatralnym zdziwieniem.- Nie umiem w to grać, chcecie mnie wykorzytać, to podstęp.-wybełkotałem już do siebie, nie zastanawiajac sie nad sensem własnej wypowiedzi.
Kto bedzie dziś paradował nago? Tak, dokładnie! To ja! No cóż, przynajmniej bedą mieli na co popatrzeć, eh.
Z powatpieniem spojrzałem na przydzielone mi karty, licząć, że opatrznosć zlituje sie nademną i niewidzialna ręka Boga wygra za mnie rozgrywkę.
-Kto zaczyna?- rzuciłem, zapijająć zbliżajaćą sie gorycz przegranej piwem.
(posuwamy sie z akcją w zawrotnym tempie ;-;)
(Spóźnione, wiem, kiepskie, też wiem, mianhae ;;)
Słysząc ich odpowiedzi, zaśmiałem się aby ukryć zmieszanie i wstałem chwiejnie. Podszedłem do mojej szafki i wyjąłem z niej talię kart, którą podałem Donghae.
- Z waszych pomysłów..To ja już wolę tego pokera. - powiedziałem głośno, siadając obok Yesunga i opierając się o niego lekko, bo zrobiło mi się chwiejnie. - Tasuj. - nakazałem i spojrzałem na swój ubiór. Byłem całkiem niezły w karty w..podstawówce, ale takich rzeczy raczej się nie zapomina, prawda? Oby nie, bo miałem mało rzeczy do ściągania w razie czego. Chociaż Donghae nie miał nawet butów na nogach, więc może nie będę pierwszym rozebranym.
Kiedy dostałem swoje karty, mina trochę mi zrzedła. Otworzyłem piwo i podałem je Yesungowi, myśląc, że im więcej wypije, tym łatwiej wygram.. Albo przynajmniej odpłyną, zanim ściągnę bokserki.
Przesunąłem sie bliżej do reszty, popijając ponownie z butelki. No, takie towarzystwo mogę mieć. Piję tu wiecej przez kilka dni niż wcześniej przez całe życie. Trudno...
-Decydujcie na co gramy, jak dla mnie całowanie brzmi ciekawie.- powiedziałem, przysysajac się znowu do butelki.- Chyba, że chcecie w rozbieranego pokera.- wymamrotałem do siebie.- Nie umiem grać w pokera, ale to szczegół.
[wnoszę tyle do fabuły z tym odpisem, że mam ochotę iść sie schować, ale okej ;-;]
[ok, zajebałem komputer. Pora na porządny odpis...]
Uradowałem się że spodobał im się mój pomysł. Dopiłem trunek do końca i przysunąłem się bardziej na środek. Ale coś mi nie pasowało... Jakoś mało graczy. Ja.. i... Wookie... a reszta gdzie? Rozejrzałem się dookoła i zobaczyłem że moi towarzysze byli pod ścianą.
-Ale... chodźcie tu wszyscy...- mruknąłem albo raczej zamuczałem, bo tak to brzmiało. I jak znikąd usłyszałem pytanie Ryeowooka.- Na... Wyzwanie... a ten... całowanie to nie wyzwanie? -spytałem bardziej sam siebie.
[albo jednak nici z normalnej odpowiedzi bo wena sobie poszła xD]
(NIE IDĘ DO CIULA, ZAZDROŚNIKU, POZA TYM, TO JA BYM GO PRZELECIAŁ A NIE NA ODWRÓT I WCALE NIE POWIEDZIAŁEM, ŻE O NIM FANTAZJUJĘ. TO TY MASZ JAKIEŚ OPORY I MNIE WPYCHASZ W ..RĘCE ..INNYCH, NO >.<)
(Kto jest za tym by jutro napisać ola? Co? Trzy ręce w górze? Wspaniale, czyli jednogłośnie operacjia 'o' zostaje wstrzymanado jutra. Brawo panowie, przynajmniej w tym się dogadaliśmy. Możecie być z siebie dumni. Dobranoc.
RYBO, IDŹ DO CIULA, ON CIĘ NA PEWNO PRZELECI SKORO JEST TAKI WSPANIAŁY ŻE WOLISZ O NIM FANTAZJOWAĆ :| celibatcelibatcelibat)
(To ja też krótko i zaraz się zmywam, dokończymy jutro ;;)
Nie dosłyszałem jaki rodzaj butelki wybrał, więc dopiłem swoje soju i usiadłem wygodniej, czując jak wyłącza mi się myślenie, co było nawet przyjemnym doznaniem. Przy okazji Henry gdzieś zniknął i zostało nas tylko troje, całkiem kameralnie..
- Na wyzwania, czy pocałunki? - spytałem, przygryzając lekko wargę.
(tez tak mowiam, aż wstalam z łóżka i nadepnelam na "łolaboga zwłoki" czyli na kota... Mama mnie prawie zabiła.)
Na samo słowo "butelka" się ucieszylem, dopiero po chwili rozumiejąc, że Yesung ma na myśli grę, nie kolejny.
-Tak! Zagrajmy w butelkę.- wymrotalem mam nadzieję wyraźnie i usadlem wzglednie prosto, opierajac sie o ścianę.
(... każecie mi, dyslektykowi, z jebaną autokorektą pisać na tablecie ;-; więc będzie takiej długości jakiej będę chciał! Jak będę na lapku zrekonpensuje sie
A mnie mało co xD)
(... ty mi nie mów o horrorach xD ja odjakiś kilku dni katuję się oglądaniem horrorowych gier i nic xD ale czasa mi mam wrażenie że Jeff killer mnie zadźga ;-;. Jakoś nic mnie nie ce takpożądnie przestraszyć ;/)
-Lepiej poznać... keke, najlepiej się kogoś poznaje po alkoholu...ale my go chyba właśnie pijemy.... To możemy zagrać w butelkę! Na ytania i wyzwania!- powiedziałem jakoś tak mamrocząc. Zaraz wyrwałem Wookiemu butelkę i sam się napiłem.
Kiedy wszyscy zaczęli pić, od razu atmosfera się rozluźniła i dolewałem każdemu, sam sobie nie oszczędzając. Ostatnią imprezę wspominam dość słabo, więc stwierdziłem, że tym razem mogę spokojnie odpłynąć z tymi wariatami. Wychyliłem piwo do końca i nalałem sobie tym razem soju. Uśmiechnąłem się przewrotnie i pociągnąłem obu chłopaków w stronę salonu.
- Tutaj jest więcej miejsca - powiedziałem, kładąc się na miękkim dywanie i puszczając im zapraszające spojrzenie. Popatrzyłem przeciągle na Yesunga, który najwyraźniej nie miał zbyt mocnej głowy i poklepałem miejsce obok siebie, otwierając kolejną butelkę i podając Hae. Jak przez mgłę przypomniałem sobie, że chyba pytał co będziemy robić.
Sam nie wiedziałem, czy powinienem udzielać na to odpowiedzi.
- Yesung - hyung - mruknąłem, wyjmując mu butelkę z dłoni i patrząc mu w oczy. - Co proponujesz?
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT