- Tak, tak. Oczywiście. Moja - burczałem pod nosem, a gdy Sungjong wpadł na ścianę, położyłem mu dłoń na ramieniu i pokierowałem w kierunku drzwi. - Nie tędy droga, Młody.
Złapałem jego dłoń i jęknąłem, kiedy musiałem wstać. Aż mnie głowa bolała. Złapałem się za nią obiema rękami. Moja biedna główka.
- To twoja wina - wymamrotałem i ruszyłem do drzwi, ale zamiast przez nie przejść, wpadłem na ścianę. Pięknie. Jeszcze jak idiota nie umiałem trafić w przejście.
- No przecież widzę, że coś ci jest - przewróciłem z dezaprobatą oczyma, podnosząc się z łóżka i przeciągając leniwie. Co jak co, ale on kompletnie nie potrafił kłamać, cała prawda była wymalowana na jego twarzy. Po chwili wyciągnąłem swoją dłoń w kierunku młodszego chłopaka. - Chodź, na to trzeba przyłożyć lodu.
Nadal miałem gwiazdki przed oczami i poczułem, że napływając mi do nich łzy. Aish! Za mocno się stuknąłem.
- Taaaa - odpowiedziałem cicho, aby się nieco opanować, a później wziąłem kilka oddechów. Przecież jej nie rozbiłem, więc powinno zaraz przejść. Ale guz będzie na pewno...
Gdzie był ten wielkolud? Przecież nasze wrzaski obudziłyby nawet umarłego, a tak to on znowu zostawiał mnie samego w chwili, w której go najbardziej potrzebowałem.
Nie podejrzewałem, że pod wpływem mojego popchnięcia Sungjong wyląduje na podłodze, więc ułożyłem się na brzuchu i zwisając głową w dòł zapytałem:- Ej, Młody... Nic ci nie jest?
- TWOJA! TY SIĘ TAK RZUCAŁEŚ! - wydarłem się, ponownie go uderzając, ale tak mnie odepchnął, że wylądowałem z hukiem na podłodze.
- Auć! - jęknąłem, kiedy moja głowa uderzyła o posadzkę. Boli.
Już chciałem wstać i podreptać do kuchni, jednak nie było mi to przeznaczone, gdyż właśnie zostałem zaatakowany przez Młodego. - Sam go sobie ukradłeś! To twoja wina! - odwrzasnąłem, próbując się jakoś przed nim zasłonić. Bezczelny smarkacz, nie dość, że pozbawił mnie mojego pierwszego pocałunku, to teraz mnie jeszcze napadał. - SUNGYEOOOOOOOOOOOL!
Leżałem obok niego na łóżku z wciąż szeroko otwartymi oczami. Pocałowaliśmy się. Przypadkiem, ale jednak. I...
- Mój pierwszy pocałunek... - powiedziałem cicho, a później na niego spojrzałem. Zerwałem się i zacząłem go okładać pięciami, podduszając.
- Ukradłeś mi go! - wrzasnąłem. Brrr pierwszy pocałunek i to z facetem!
- Ja tam nie wiem co ty... - Już miałem nadzieję, że uda mi się zwierzgnąć Młodego z siebie i wcale bym nie żałował, gdyby ten wylądował na tyłku. Wiem, jestem wredny. Ale chyba coś mi nie wyszło, bo nagle znalazłem się w bardzo niekomfortowej sytuacji. Sodoma i Gomora! - Powiedziałem ci, żebyś ze mnie zlazł - stanowczo, aczkolwiek delikatnie zarazem odepchnąłem go od siebie, jak gdyby nic się nie stało. Co jak co, ale pokerface się czasem w życiu przydawał.
- Dlaczego się tak drzesz? Jakby cię tutaj gwałcili - powiedziałem, a później chciałem z niego zejść, ale tak się wierzgał, że skończyło się tym iż wylądowałem na nim i moje usta znalazły się na jego. Otworzyłem szeroko oczy. Oż ty w mordę!
- Nie - odpowiedziałem. Ale on wierzgał. Jak koń. Zaśmiałem się na tę myśl i ponownie na nim podskoczyłem.
- Masz mi powiedzieć co chcesz na śniadanie - dodałem, patrząc na niego uważnie. Tak w ogóle, to która była godzina?
- Ałaaaa! - zawyłem cicho, Młody ma teraz przerąbane, nie ma co. Jego życie w tym dormie właśnie obróci się w piekło i nawet Sungyeol go teraz nie uratuje, nie było o tym mowy. - Złaź ze mnie. - wierzgnąłem nogą, próbując go z siebie zrzucić, jednak to nie przynosiło pożądanych skutków.
On dalej spał?
- Ej! Nie śpij! - podskoczyłem na nim, aby go rozbudzić. Niech nie śpi. Już długo spał. Dłużej ode mnie, bo wcześniej jeszcze. Chciałem mu zrobić śniadanie w końcu.
- To mi pomogłeś, nie ma co - wydąłem dolną wargę, patrząc na niego. Miał mi pomóc w wybraniu posiłku, a nie od razu, że nie wie. Ech, życie...
- A i dziękuję za wczoraj, hyung. Sporo pomogłeś - dodałem, nieco zawstydzonym głosem.
- Nie wiem - co jak co, ale ja to potrafię udzielić rzeczowej i konkretnej odpowiedzi. Ale serio, nie miałem zielonego pojęcia, co w tej chwili mógłbym zjeść, z resztą nigdy się nad tym długo nie zastanawiałem. Ktoś chce ci zrobić jedzenie, więc jesz wszystko to, co ci dają. Niezła filozofia życiowa, nie ma co.
- Co chcesz na śniadanie? - powtórzyłem już po raz nie wiem który, ignorując jego polecenie. Przestałem tylko ciągnąć za jego rękę, widząc, że otworzyło czy. Czekałem na odpowiedź, patrząc na jego zaspaną twarz.
No nie. Ktoś zakłócał mój sen i to w bardzo nieprzyjemny dla mnie sposób. Powierciłem się trochę na łóżku, próbując zrzucić z siebie intruza, jednak rano zawsze brakowało mi sił, więc trochę mi to nie wychodziło. - Idź sobie - wybełkotałem, pewnie trudno było mnie zrozumieć, ale naprawdę to było wszystko, na co byłem się w stanie zdobyć akurat w tej chwili.
Westchnąłem. Chyba był niezłym śpiochem. A ja byłem wredny. Nawaliłem się na niego i powiedziałem głośno do ucha.
- Hyuuuuuuuuuuuuuuuung, co chcesz na śniadanie?!
Poczułem, jak ktoś mną potrząsa, więc tylko zmarszczyłem nos i obróciłem się na drugą stronę. Nic nie słyszałem i nie chciałem słyszeć, do szczęścia potrzebny mi był tylko sen, przynajmniej w chwili obecnej.
Pochyliłem się ponownie nad hyungiem i przyjrzałem jego twarzy. Mogłem mu zrobić śniadanie, ale nie wiedział co by zjadł. Chociaż umma nadała mi tyle jedzenia, że coś bym mógł mu dać, ale sam też mogłem coś ugotować. Wbrew pozorom coś tam umiałem. Raczej.
- Hyung - powiedziałem, potrząsając jego ramię.
- Hyung, co chcesz na śniadanie? - spytałem głośniej.
Byłem osobą, którą naprawdę trudno było obudzić. Wszelkie próby z reguły kończyły się na tym, że ktos został pokopany, pobity lub pogryziony, chyba że sam miałem ochotę na to, żeby wstać. Ups, chyba zapomniałem uprzedzić o tym resztę domowników. A w chwili obecnej wcale nie miałem ochoty otwierać oczu, niech więc zaczną się bać o swoje własne życie.
Kiedy się obudziłem, czułem, że na kimś leżę. Za oknem już nie było burzy i świeciło słońce. Uniosłem do góry głowę, przecierając zaspane oczy i spojrzałem w dół. Wtedy sobie przypomniałem co i jak i się delikatnie uśmiechnąłem.
- Dziękuję, hyung - powiedziałem cichutko, przytulając się do niego, a po chwili zastanowienia dałem mu buziaka w policzek. Tak w ramach podziękowania. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej i z turlałem z niego, leżąc obok. Może zrobię mu śniadanie i w ten sposób podziękuję jeszcze raz? Mogłem.
- Nie ma za co - ułożyłem się wygodniej, otaczając ramieniem jego rozdygotane ciało. Jednak z upływem czasu chłopak był coraz spokojniejszy, najwyraźniej w końcu zasnął. Ja również podążyłem za jego przykładem.
- Dziękuję, hyung - wymruczałem, wtulając się w niego mocniej. Teraz jeszcze wyraźniej słyszałem bicie jego serca. Przytuliłem twarz do jego klatki piersiowej, przymykając oczy. Czułem, że zaraz zasnę. Bezpiecznie. Leżałem tak jeszcze kilka minut, aż w końcu odpłynąłem. Naprawdę bezpiecznie.
Jakoś mnie nie zdziwił fakt, że Sungjong przytulił się do mnie, w końcu był przerażony, a burza jakoś nie miała zamiaru ustać, jakby robiąc mu na złość.
Lubiłem się przytulać do ludzi, mimo iż nie dawałem tego po sobie poznać. Chłodny wizerunek trzeba zachowywać, a co. - Jasne, że możesz.
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT