Kiedy Heechul odsunął mnie od siebie, nie wiedziałem, jak powinienem zareagować. Chciałem powiedzieć, że to wszystko żart i żeby się nie złościł, ale nie umiałem wydobyć z siebie głosu. Stałem więc tylko jak głupi w tych ciemnościach i dopiero odgłos otwieranych drzwi wyrwał mnie z otępienia. Powoli, aby się nie przewrócić szedłem w ich kierunku, a gdy je otworzyłem pobiegłem przed siebie, unikając bliższego spotkania z ochroniarzem. Dopiero gdy znalazłem się przed lunaparkiem pozwoliłem sobie na złapanie oddechu. Wdech. "Jesteś idiotą, Ryeo". Wydech."Nie chciałeś nic złego". Wdech. "Idź lepiej umrzyj."
Nie miałem pieniędzy na powrót taksówką, więc czekał mnie długi spacer do domu.
[tak, mam problem! chcesz to wołaj xD]
Coś szarpnęło mnie lekko za kurtkę. Wook się chyba znalazł, więc szedłem dalej. Szkoda tylko, że wciąż nie było nic widać. Potem poczułem coś na plecach.
- Co ty robisz? - spytałem, wyswobadzając się z jego objęć. - Nie miałem czego się przestraszyć - powiedziałem i stałem bez ruchu, dopóki Wook mnie nie obrócił i pocałował. Poczułem za plecami przeszkodę w postaci ściany.
- Przestań - powiedziałem cicho, odsuwając go lekko od siebie. - Chyba powinniśmy już wracać - zacząłem iść po omacku z nadzieją, że trafię do wyjścia, albo jakiegoś źródła światła. Jakiegokolwiek. W końcu, po którymś już upadku na podłogę trafiłem na coś, co zdawało się być klamką. Miałem rację. Otworzyłem drzwi i wyszedłem w końcu stamtąd. Jakiś facet przy wejściu chyba coś do mnie wołał, ale nie słuchałem go. Chyba się zorientowali, że nie wszedłem normalnym wejściem. Trudno. Ich problem, że mają beznadziejną ochronę, czy kogo tam. Wyjąłem słuchawki z kieszeni i zacząłem wracać do dormu. Czeka mnie chyba długa droga, ale nie mam ochoty wracać taksówką.
[Masz problem? Zawołam Dujuna! XD]
Tego się nie spodziewałem. No bo, jak mamy się wracać skąd przyszliśmy? Poza tym w tamtą stronę też było ciemno. Nie dał mi jednak czasu na zastanowienie, tylko puścił moją rękę i zostawił mnie tak. Prychnąłem i zacząłem szukać go po omacku, aż w końcu go złapałem za kurtkę, nie mówiąc ani słowa. Było tak ciemno, że widziałem tylko jego zarys, ale tym razem mi to nie przeszkadzało. Odchyliłem ją lekko i przejechałem palcami po jego nagiej skórze, przesuwając dłoń coraz wyżej, aż zsunęła się z jego ramion. Oparłem brodę na jego ramieniu i objąłem go w pasie, przyciskając mocno do siebie.
- Przestraszyłeś się? - mruknąłem cicho, przygryzając lekko płatek jego ucha. W całkowitej ciemności czułem się dużo pewniej siebie, dlatego nie czekając na jego odpowiedź, obróciłem go przodem do siebie i pocałowałem go prosto w usta, opierając o najbliższą ścianę. Nie opierał się, zapewne dalej bardzo zaskoczony, więc przejechałem koniuszkiem języka po jego lekko nabrzmiałych wargach, sprawiając, że uchyliły się lekko, dając nieme przyzwolenie. Nie chciałem jednak wymuszać na nim kolejnego pocałunku, więc jedynie dotknąłem ich delikatnie swoimi, nie odsuwając się od niego.
- Hee...- szepnąłem, dotykając jego policzka z zamkniętymi oczami.
[dłuższego postu to już się nie dało, co? XD]
Popatrzyłem się we wskazane miejsce i zobaczyłem siebie. Tylko trochę zdeformowanego. Wyglądałem jak kolorowy krasnoludek. Taki, jaki stoi u niektórych ludzi w ogrodzie. Oglądałem siebie w innych lustrach, aż w końcu znudziło mi się i odwróciłem się do Wooka. Złapał mnie za rękę i chyba czekał, aż pójdę pierwszy. Boi się? Bez przesady, przecież nie ma czego. Zacząłem iść przez korytarz, aż w końcu nic nie widziałem przez panującą dookoła ciemność. Trochę dziwne. Zatrzymaliśmy się, bo stwierdziłem, że nie mogę dalej iść, skoro nawet nie widzę drogi, która chyba robiła się coraz węższa. Chociaż może tylko mi się zdawało.
- Pewnie się wrócimy. No bo co innego możemy zrobić? - spytałem, właściwie nie oczekując odpowiedzi. - Ja nie będę brnął dalej w tą ciemność, bo nie widzę nawet własnej dłoni. Chodź - powiedziałem i zawróciłem się. Mam nadzieję, że Wook gdzieś tam za mną idzie. Nie będę go potem szukał.
Kiedy przeskoczyłem parapet, w pierwszej chwili ogarnęła mnie ciemność, ale obraz w miarę mi się wyostrzył i zauważyłem, że stoimy przy wielkich, dziwnie wygiętych lustrach w których odbijały się pojedyńcze promienie z żarówki wiszącej nad naszymi głowami [dłuższego zdania nie mogłem wymyśleć xD]. Obraz był dziwnie zamazany i już wiedziałem, co to jest. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Hee, popatrz tutaj. - powiedziałem, stając za jego plecami. Tak jak myślałem, było to krzywe zwierciadło, wzbogacone o dziwne przedmioty, pojawiające się za przeglądającą się osobą. Widząc jego odbicie, parsknąłem śmiechem. Miało najwyżej metr trzydzieści wzrostu. Moje odbicie nie było lepsze, chociaż równie zabawne - moja skóra miała czerwony odcień i miałem kształt pomidora. Wypróbowałem pozostałe zwierciadła i rozejrzałem się w końcu dookoła.
Oprócz nas dwóch, nie było tu nikogo, co było trochę dziwne. Oprócz dziwnych dźwięków dochodzących z oddali, panowała głucha cisza i było zbyt ciemno, bym zauważył cokolwiek w oddali. Nie było znowu tak wcześnie rano, ale może ta atrakcja nie została jeszcze otwarta? Nawet nie chciałem się nad tym zastanawiać.
- Chodźmy dalej. - chwyciłem go za dłoń i ścisnąłem lekko , czując się nieswojo w tej ciemności. Nie wiedziałem w którą stronę się udać, więc pozwoliłem mu prowadzić. Szedliśmy tak dosyć długo, aż zrobiło się zupełnie ciemno i słyszałem jedynie cichy oddech Hee i swój przyśpieszony puls. "I kto jest teraz strachliwy?" - pomyślałem, idąc niepewnie.
Droga robiła się coraz bardziej wąska i gdy w końcu przystaneliśmy, niemal opierałem się plecami o ścianę. Chcąc zwrócić na siebie uwagę, wyciągnąłem wolną rękę i położyłem ją na jego brzuchu.
- Hee...Co teraz zrobimy? - spytałem niepewnie, obawiając się dalszej drogi w tej ciemności.
- Nie martw się, ja się nie boję - puściłem o niego oko i poszedłem za nim. Wybrał dość dziwny sposób na dostanie się tam, ale wolałem już nie pytać, czemu tak robi. Odpowiedź mogłaby się okazać jeszcze dziwniejsza. Ryeowook zaczął wspinać się po murku i przechodzić przez okno. Miał rację, to wyglądało dziwnie. Nawet bardzo dziwnie. Nie skomentowałem tego i tylko kiwnąłem głową twierdząco, na zadane przez niego pytanie. Poczekałem, aż przejdzie na drugą stronę i szybko zrobiłem to samo. Stałem chwilę, przyzwyczajając oczy do półmroku.
- Idziemy? - spytałem i ruszyłem od razu do przodu.
[mam nadzieję, że nie ma błędów, ale jeśli są - to wina tego, że piszę z laptopa siostry, a on ma inną klawiaturę niż ja xD]
Na jego pytanie, pokręciłem tylko głową, wypatrując znajomego budynku. Miałem nadzieję, że Heechul nie będzie dociekał, czemu właściwie nie chcę kupić biletów, więc wolałem się za dużo nie odzywać. Kiedy zrozumiał, dokąd zmierzamy, puściłem w końcu jego rękaw.
- Czemu miałbym się bać? Będziemy tam we dwoje. Ale skoro się boisz, będę cię cały czas trzymać za rękę. - powiedziałem, zauważając w jego oczach lekki niepokój. - Chodź, to już niedaleko.
Stanęliśmy po tylnej stronie budynku i przyjrzałem mu się dokładniej. Okno znajdowało się dosyć nisko i chyba nie było zabezpieczone. Nikogo nie było w pobliżu, więc stanąłem na murku i wspiąłem się na okno, wypatrując czy nie ma jakiejś przeszkody po drugiej stronie. Spojrzałem na bardzo zdziwionego Heechula i uśmiechnąłem się pokrzepiająco.
- Wiem, to wygląda dziwnie...Ale oszczędzimy na biletach. Możesz wejść za mną? - spytałem niezręcznie, jedną nogą po drugiej stronie.
- Coś nie tak? - spytałem, bo wyglądał dość nerwowo. W końcu popatrzył na jakąś mapkę. Chyba lunaparku. Nie mogłem w ogóle się na niej zorientować. Tam było tyle tego kolorowego... wszystkiego. Ale on najwyraźniej się zorientował. Byłem zdezorientowany, bo w jednej chwili staliśmy przed mapką, a nagle zostałem pociągnięty za rękaw w nieznanym mi kierunku.
- Y-yah! Gdzie idziemy? - popatrzyłem się w miejsce, które mi wskazał. Dom strachów? Nie... Tak? Nie. Serio? - To dom strachów? Nie boisz się tam iść?
- No t-tak...-powiedziałem, wybijając sobie palce ze stawów. - No dobra. - powiedziałem, wyciągając portfel i podając pieniądze kierowcy. Tylko jak my teraz wejdziemy do środka? Nie chciałem przyznać się, że nie mam już ani wona. Gdy tylko wysiedliśmy, zacząłem się rozglądać dookoła, szukając sposobu aby niepostrzeżenie wejścia do środka. Rzuciłem okiem na mapkę lunaparku i moją uwagę przykuły dwie atrakcje - dom strachów z tylnym wejściem i niska siatka przy jakiejś wodnej atrakcji. Spojrzałem na Heechula i przywołałem go do siebie ręką.
- Chodźmy w tamtą stronę. - powiedziałem, wskazując punkt przed sobą. Był trochę zdziwiony, ale zbyłem go, ciągnąc lekko za rękaw.
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT