Wiedziałem co mówię ponieważ nie chciałem uczyć osób których moje rady jak i uwagi nie będą obchodziły. Sam wkładałem w taniec wiele serca jak i wysiłku i miałem zamiar by osoby uczone przeze mnie robiły to samo. To była najszybsza droga by stać się dobrym tancerzem. Wierzyć w siebie i swoje możliwości. I oczywiście starać się i podjąć minimalny wysiłek. Widziałem jak mój kolega zawstydza się co dało mi nieoczekiwanie sporo satysfakcji - to bardzo dobrze, przynajmniej mam spokój z praniem, tyle wygrać. I nie gadaj, masz dłuższe nogi ode mnie wiesz? Czuję że będziesz po paru porządnych treningach tańczył na tym samym poziomie co ja. Czas pokaże - zmierzwiłem jego włosy uśmiechając się naprawdę uroczo w jego stronę - a, racja. Kilka kroków powiadasz? Chyba będę w stanie pokazać Ci ich o wiele więcej. Ciekawe tylko ile będziesz w stanie ogarnąć i czy odpowiednio zadowolisz swoimi postępami - puściłem oczko w jego stronę opuszczając swój pokój i kierując się za kolegą.
Geng miał rację z tymi treningami, bo zapewne żaden z nas nigdy się naprawdę do nich nie przykładał. Poza tym nigdy nie miałem dobrej motywacji, ani wsparcia, a śpiewanie było moim sposobem na wyrażenie siebie. Tak samo jak taniec dla niego. Gdy wykonaliśmy obrót i znalazłem się się w jego ramionach, miałem ochotę się zaśmiać, to było niezręczne, ale też przyjemnie lekkie. Na jego słowa, wypowiedziane tak blisko mojego ucha i jeszcze z taką miną, zawstydziłem się mimowolnie i spuściłem wzrok.
- To dobrze hyung. - odpowiedziałem w końcu, wyswobadzając się z jego rąk. - Tylko masz się nie śmiać, pamiętaj, jestem beznadziejną łamagą, ale mam swoją dumę. - pokazałem mu język. - To może spytamy innych, czy mają ochotę? Będzie nam raźniej, albo przynajmniej razem pocierpimy. Chociaż kilka kroków możesz pokazać mi na osobności. - mrugnąłem do niego i otworzyłem drzwi wyczekująco.
[Wiem o tym z własnego doświadczenia bo wideo mam nawet na telefonie XD]
Zamrugałem oczyma na jego słowa robiąc specjalnie krok do tyłu. Przesadzał. Słonce zbyt mocno dzisiaj grzało i kolejny kolega zbyt wysoko oceniał moje umiejętności które na pewno stały na przeciętnym poziomie. Przynajmniej w Chinach nikt nie zwracał na nid uwagi - to jest normalne, po miesiącu tańczenia w zupełności osiągniesz te same rezultaty. Musisz tylko włożyć w trening całe swoje serce. I prawda, znam wiele tańców ludowych ale to chyba nic...- nie dokończyłem widząc jak Mimi próbuje odtworzyć moje kroki. Cichutko zachichotałem zaskoczony że jednak koledze to nie wychodzi za cholerę. Czyżbym miał jakiś talent? A może to wina wielu lat spędzonych w salce do tańca? Zdziwiła mnie trochę jego propozycja jednakże gdy okręciliśmy się a Zhou pochylił się nade mną spoglądałem w ciszy głęboko w jego oczy trochę speszony tym wszystkim - no niech tak będzie.. - i tym razem to ja złapałem go delikatnie za jego bladą dłoń i swobodnie obróciłem dookoła i na sam koniec przyciągnąłem go za rękę do siebie pochylając się i wpatrując się na jego twarz z bezczelnym uśmieszkiem - spróbować zawsze mogę, w końcu nie jestem wcale taki zły~
[Nie mogę uwolnić się od "Miss Chic".. Próbuję, ale to jest zbyt wspaniałe xD]
- Geng...To było super. - wydusiłem w końcu z siebie, patrząc na niego z podziwem. Wiedziałem, że raczej nie przechwalał się swoimi umiejętnościami, ale to co zaprezentował, było po prostu niesamowite. Nawet najtrudniejsze ruchy zatańczył perfekcyjnie i przez całe pięć minut jedynie gapiłem się na niego oniemiały. - Boże, przy tobie jestem zwykłym śmiertelnikiem. Wasza wysokość - dodałem, klaszcząc w dłonie z przekonaniem. Choć kilka ruchów wydawało mi się znajomych, większość z niczym znajomym mi się nie kojarzyła, jeżeli już... - Zaczerpnąłeś inspirację z tańców ludowych? Ten twój obrót... - powiedziałem, wstając i nieudolnie próbując powtórzyć jego krok. Popatrzył na mnie rozśmieszony, ale nie przeszkadzało mi to, wiem, że jestem łamagą. Wpadłem na pewien pomysł.
- Geng, a może pouczyłbyś nas tańczyć? W końcu jesteś w tym taki dobry... - powiedziałem, łapiąc go za rękę i obracając dookoła. Przyciągnąłem go do siebie i teatralnie pochyliłem, niczym w tangu, cały czas się uśmiechając. - Zgódź się, to będziemy robić za ciebie pranie przez miesiąc. Okay?
Miałem całkowicie wyjebane na to czy jestem dziwny czy nie. W końcu byłem sobą i to dla mnie było najistotniejszą cechą. Nic więcej się nie liczyło. Trochę się speszyłem bo zauważyłem że koledze zrobiło się mnie żal. Nie żeby to było zauważalne na pierwszy rzut oka - można było zauważyć w jego zachowaniu. Westchnąłem spokojnie - na pewno są dumni. Obiecałem im że stanę się kimś wielkim i mimo ze czeka mnie daleka droga tak będzie. Dam z siebie wszystko i zobaczę co przyniesie czas. Włożę całe serce w sianie jak i udoskonalenie i zbiorę z czasem plony. Tak będzie z każdym z nas - tym akcentem skończyłem mówić na ten drażniący temat. Zaskoczyło mnie gdy kolega włączył muzykę - zwariowałeś? Nie mam talentu, jestem beznadziejny, aish - westchnąłem zrezygnowany wiedząc że nie mam co się spierać z Zhou Mi. Uległem chłopakowi i przymknąłem powoli oczy wsłuchując się uważnie w muzykę. Nie zauważyłem gdy moje ciało poruszyło się wbrew mojej woli a ja zacząłem tańczyć spoglądając się na kolegę tajemniczym wzrokiem. W kilka sekund stałem się tańczącą zagadką. Nie wiem co we mnie wstąpiło ale dałem krótki ale dość profesjonalny występ wykonując parędziesiąt płynnych ruchów za którymi nie nadążał mój mózg. To moje ciało było szybsze i działało instynktownie. Przerwałem w końcu biorąc głębokie wdechy. Moje ciało nie było przyzwyczajone do takiego wysiłku na raz - No dobra, koniec przedstawienia - w tym samym momencie usiadłem na dywanie jak gdyby nic i spojrzałem się na Mimcię z szerokim i ciepłym uśmiechem.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć na słowa Hangenga, bo sam zachowałem się irracjonalnie, tylko że bez procentów we krwi. Wniosek z tego taki, że albo obaj jesteśmy dziwaczni, albo każdemu się zdarza. No cóż. Przytakiwałem jedynie co jakiś czas, słuchając uważnie co do mnie mówi. Kiedy wspomniał o swojej rodzinie, zrobiło mi się go żal.
- Na pewno jest dumna ze swojego syna. Teraz za nią tęsknisz, ale ile będzie radości, kiedy się spotkacie. - powiedziałem, uśmiechając się lekko. - Wydawało ci się. Kiedy się nie odzywasz, można cię pomylić z koreańczykiem. Chyba każdy z nas czuje się tu niezręcznie, w końcu jakby nie było, jesteśmy obcymi ludźmi. Chociaż ja akurat nie tęsknie za domem. - wzruszyłem ramionami, odkładając ostrożnie fotografię na stolik. - Czasami mam ochotę uciec gdzieś daleko, z kraju, może nawet na inny kontynent. Zaszyć się gdzieś, aby sprawdzić, czy moi rodzice by mnie szukali. Ale pewnie nie. Przecież teraz też nie wiedzą, gdzie jestem...
Przyszedłem do Hangenga, aby porozmawiać o czymś błahym, a zacząłem taki drażliwy temat. Aby zmienić nieco atmosferę, podszedłem do jego wieżyczki stereo i włożyłem do niej pierwszą z brzegu płytę.
- Geng, zatańczysz coś dla mnie? - zapytałem z uśmiechem. Skoro jest w tym niezły, byłem ciekawy jego umiejętności. Sam raczej jestem łamagą, więc przynajmniej zobaczę taniec w porządnym wykonaniu. Spojrzałem na niego zachęcająco i włączyłem przycisk play.
Trochę zaskoczyły mnie jego słowa. Dwóch nowych współlokatorów? Jak my się tutaj wszyscy pomieścimy? - Siwon, ta? I jeszcze ten który bawi się z Donghae w sypialni, prawda? Sam już nie wiem co o tym sądzić. Najgorsze to że sam nie jestem święty i nie powinienem się wypowiadać - odpowiedziałem szczerze odwracając speszony wzrok. Czułem się dziwnie że wczoraj zrobiłem coś tak szalonego. Dzisiaj zresztą sam robiłem dość dziwne rzeczy. Być może to właśnie nowe miejsce tak wpływało na mnie. Coś w tym musiało być. Wybuchłem ciepłym śmiechem słysząc jego słowa które nieco zmieniły atmosferę - W Chinach żyje się naprawdę ciężko. Ludzie doceniają to co mają i pracują intensywnie by przeżyć każdy kolejny dzień. I to za nędzne grosze...- odpowiedziałem coś co zresztą pokrywało się w stu procentach z prawdą. Gdy chłopak wziął fotografię do ręki uśmiechnąłem się słabo i podszedłem do niego. Ogarnęła mnie pewnego rodzaju melancholia - tak, rodzice. Ojciec nie żyje a matka musi radzić sobie cały czas sama. Tylko dla niej...zgodziłem się na wyjazd tutaj. Przede wszystkim chodzi o pieniądze...a jeśli mogę mojej mamie pomóc...- przesunąłem z czułością po fotografii rodzinnej - ...to chcę to zrobić. Mimo ze bardzo tęsknię za domem. Tutaj czuję się dziwnie. Już na mieście ludzie patrzyli się na mnie spod byka. Oni wiedzą że nie jestem stąd. Ja do tego miejsca nie należę. Tam jest mój dom..
Usiadłem naprzeciwko niego, opierając się plecami o łóżko i westchnąłem, słysząc podejrzliwość w jego głosie. W sumie faktycznie tak jakby naszedłem go w jego pokoju, ale po prostu nie miałem ochoty siedzieć sam.
- Wiesz, że mamy nowych lokatorów? Jeden nazywa się Siwon i jest dziwny, ale są jeszcze dwaj, których nie spotkałem. Myślę, że Donghae się zaopiekował którymś z nich... - puściłem do niego oczko, czekając aż się speszy. - Swoją drogą chyba nigdy nie widziałem twojego pokoju...Wow, jak tu czysto! Chyba w Chinach ludzie są lepiej wychowani, niż tutaj... - powiedziałem, wstając i rozglądając się po pokoju. Zauważyłem fotografię na biurku i wziąłem ją do ręki. - A kim są te osoby? Twoi rodzice? - zapytałem kiedy do mnie podszedł.
Siedziałem spokojnie w pokoju nie wychodząc z niego nawet na moment. Przesłuchiwałem kolejną piosenkę tworząc do niej w myślach dość ciekawy układ. Miałem do tego smykałkę i to było coś w czym czułem się rzeczywiście dobry. Najgorsze było to że dość szybko się męczyłem. Odłożyłem telefon z słuchawkami gdzieś w bok i ułożyłem się wygodnie na łóżku. Przerwało mi jednak pukanie do drzwi. Otworzyłem drzwi a w nich stał Zhou Mi. Z lekkim uśmiechem zaprosiłem Go do środka zamykając drzwi. W pokoju panował idealny porządek jak to przystało na pedanta którym byłem - więc...co Cię tutaj sprowadza? - zapytałem podejrzliwym tonem siadając na dywanie w pokoju - rozgość się, proszę.
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca które powoli unosiło się ku górze i jego promienie zaczęły razić niemiłosiernie moje oczy. Warknąłem głośno czując jak boli mnie głowa. Masakra! Dopiero gdy się poruszyłem z impetem wyjebałem się na podłogę. No zarąbiście. Jęknąłem cichutko na szczęście nie budząc Wooka. Z poprzedniej nocy nie pamiętałem za wiele dlatego też jak gdyby nigdy nic skierowałem się do łazienki wziąć prysznic. Naprawdę...coś tu było nie tak.
Wlazłem szybko do swojego pokoju. Oddychałem ciężko wręcz nie wierząc w to, co się wydarzyło. To na pewno był zły sen, na pewno. Usiadłem na parapecie przy oknie i przymknąłem powoli oczy. Dziwnie sie czułem. Nie mogłem tego zrobić. Wcale nie przeleciałem Heechula. Ja nigdy tego wcześniej nie robiłem. To było niemożliwe.
Leżałem, właściwie nie bardzo wiedząc co się dzieje. Dopiłem nowe piwo, wstałem, poszukałem nowego, nie znalazłem, chwała Bogu, położyłem się. Ogólnie to wszystko falowało mi przed oczami, nie ogarniałem w czyim pokoju jestem, po co i czy w ogóle powinienem. Chwilę zanim zasnąłem usłyszałem jak ktoś krzyknął, ale nie byłem pewien czy to nie była tylko moja wyobraźnia. Pijani ludzie słyszą różne rzeczy...
Nie minęło kilka minut, kiedy zwyczajnie odpłynąłem na łóżku któregoś z lokatorów.
Wróciłem do swojego pokoju gdzie chciałem odpocząć od tego wszystkiego i pomyśleć nad samym sobą. Przymknąłem oczy kładąc się na dywanie koło łóżka i zamyśliłem się. Może naprawdę powinienem stąd odejść i wrócić do Chin? Jednakże czy znów nie szukam sposobu na ucieczkę od tego, co nieuniknione? Westchnąłem ciężko i usiadłem na parapecie. Nie wiedziałem, co myśleć. Coś czułem, że Heechul i Wook mnie nienawidzą za takie zachowanie. Po parunastu minutach jednakże zdecydowałem się do nich wrócić i grzecznie przeprosić za swoje postępowanie.
Zbudziłem się całkiem wyspany, choć lekko obolały i nadal nie pierwszej świeżości. Otworzyłem leniwie oczy i spojrzałem na nietknięte łóżko Hangenga. "W sumie faktycznie nic mnie dzisiaj nie obudziło", stwierdziłem, "Oby tylko znowu gdzieś sam nie polazł."
Byłem głodny, ale przede wszystkim potrzebowałem długiego prysznica, więc chwyciłem ręcznik i szczoteczkę do zębów i wyszedłem z pokoju.
Niestety łazienka nadal była zajęta przez, więc mój plan odprężenia nie wypalił. Przynajmniej skoro nie było go w pokoju mogłem się rozebrać. Ściągnąłem z siebie niedbale ubrania, ubrałem spodnie od piżamy i padłem na łóżko.
- Hangeng - jęknąłem w poduszkę. - Daj mi się wykąpać~~
Nie doczekałem jednak jego powrotu, bo powieki opadły mi sennie i całkowicie odpłynąłem.
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT