Odetchnął z ulgą widząc go całego i zdrowego.-chodź, zrobie Ci coś do jedzenia. Musisz być wykończony. Później masz iść spać.-powiedział, ale w jego głosie nie słychać było już takiej pewności jak wcześniej. Czuł się przytłoczony tym wszystkim. Miał dopiero 21 lat, a już musiał zachowywać się na 30 i do tego jak głowa rodu w wieku lat 18. To wszystko go przytłaczało. Zszedł do kuchni nie czekając na starszego
- Jestem, jestem. - Uśmiechnąłem się delikatnie stając przed nim.
Sam nie wiedziałem, dlaczego w jego obecności czułem się speszony. Nie, zaraz. Ja zawsze czuję się speszony. Yah, muszę przestać zachowywać się jak dzieciak! Nerwowo przeczesałem włosy palcami, unosząc w górę kąciki ust.
No cóż, jedyną moją mocną stroną, było to, że doskonale ukrywałem swoje liczne blizny. Aish, jeszcze tego mi brakowało, żeby ktoś je zobaczył.
Książka jakoś go nie wciągneła. Rozłożył ją na swoim brzuchu i nasłuchiwał chwilę-e! Ty! Żyjesz tam jeszcze?!-zawołał dość głośno kiedy uświadomił sobie, że nie słyszał juz wody lecącej z prysznica. Może zemdlał, albo coś się stało... 'jestem za młody na opiekowanie się ludźmi!'-jęknął w myślach i potarł skronie. Zgramolił się z sofy i poszedł na góre pukając do drzwi-ne. jesteś tam?
Spojrzałem w lustro w łazience i westchnąłem głęboko. Nienawidziłem siebie za to, że jestem jaki jestem. Nie lubiłem swojego charakteru i nie potrafiłem go zmienić. No cóż, bywa. Przeczesałem włosy palcami i na chwilę przymknąłem powieki.
Delikatnie pociągnąłem rękaw bluzki, a moim oczom ukazało się kilkadziesiąt ran. Przeciągnąłem po nich palcem. "Chociaż coś mi dobrze wychodzi" - Zaśmiałem się gorzko w myślach.
No cóż, takie stanie nic mi nie da. Znów zaciągnąłem rękaw i wyszedłem z łazienki.
Patrzył za nim i pokręcił głową. Jeśli tamten miał z nim mieszkać będzie musiał nauczyć go 'poruszania sie' w tej części Seoulu, bo jak tak dalej pójdzie to kiedyś pójdzie po chleb do spożywczaka na rogu, a w ogóle nie wróci i będą go trzy lata szukać. Wrócił po zakupy i rozpakował je dumny z siebie, że udało mu sie kupić tyle rzeczy po przecenie. W końcu wyjął książkę z biblioteczki i rzucił się na sofę zabierając się za lekturę
Skinąłem głową delikatnie, chociaż byłem nieco speszony i zażenowany tym, że tak łatwo dałem się pobić. A tak poza tym, sprawiałem chłopakowi tylko niepotrzebny kłopot. Gdy ten wspomniał o prysznicu skinąłem głową i wstałem. Zaraz jednak odwróciłem się i spojrzałem na niego.
-Dziękuję. - Szepnąłem uśmiechając się leciutko i podreptałem do łazienki.
Najchętniej nie wychodziłbym spod prysznica. Mogłem w końcu uspokoić myśli. W końcu jednak zakręciłem wodę, wytarłem się dokładnie i przebrałem.
-Trzeba było uciekać, udawać, że umiesz sztuki walki! Cokolwiek! Pełno się tu takich kręci. Trzeba sobie dawać radę-wzruszył ramionami i zabrał się za przecieranie jego rany na policzku, którą później zakleił.-No to chyba tyle. Zrobie coś do jedzenia, prześpisz się i jutro pójdziemy na policje.-zlustrował go wzrokiem-nie wiem czy jakieś moje rzeczy będą na Ciebie pasować, ale jak mus to mus, coś powinno się znaleźć./ Jeśli chcesz wziąć prysznic to łazienka jest u góry na końcu korytarza po prawo
Gdy chłopak przyłożył gazik do moich ust syknąłem cicho, czując nieprzyjemne pieczenie. Gdy skończył, zacząłem opowiadać co się dokładnie stało.
- Umm... no, nie do końca. - Mruknąłem cichutko i spuściłem wzrok. - Przyjechałem i trochę się zgubiłem po drodze do dormu, a że zazwyczaj mam pecha, to spotkałem jakichś idiotów, którzy zabrali mi rzeczy no i pobili. - Wyjaśniłem pokrótce, wzdychając pod nosem. Chyba tylko mnie zdarzają się takie rzeczy. No cóż, taki już jestem - niezdarny, cholernie nieśmiały i mam niesamowitego pecha, ale nie narzekam, po prostu się już przyzwyczaiłem.
-Ale co? Jakiś cwaniaczek pokazał Ci zdjęcie tego domu, a potem nawiał z kasą i nawet nie dał Ci podpisać umowy?-zapytał zaciekawiony i gazikiem nasączonym wodą utlenioną zaczął dokładnie przemywać ranę na jego ustach-tylko nie rozumiem skąd te rany. Może po prostu źle główkuje. Oświeć mnie, bo naprawdę nie wiem co mogło się stać.-spojrzał na niego z uniesioną brwią wyczekując od niego jakichś wyjaśnień. Chlopak wzbudził w nim... litość? Nie... może jakieś uczucie troski? Widząc go w takim zmizernionym stanie po prostu nie mogł mu nie pomóc
- J-ja... miałem tutaj mieszkać, a-ale... - "ale po drodze ktoś Cię napadł, zabrał rzeczy i pobił, super". Brawo, Jinyoung. Nawet obronić się porządnie nie umiesz. W sumie, to dobrze, że się przynajmniej tutaj jakoś doczołgałem. Będę miał parę siniaków, nic poważnego. Już miałem zaprotestować, gdy chłopak chciał mnie opatrzyć, ale widząc jego spojrzenie posłusznie usiadłem. Z trudem powstrzymałem się od przygryzienia krwawiącej jeszcze wargi. Czułem się jak ostatni niedojda. No cóż, takie rzeczy ciągle mi się zdarzają, kwestia przyzwyczajenia.
-Jesteś ranny-delikatnie podniósł jego podbródek i dokonał wstępnych oględzin. Nie było tak źle, ale na za cudownie to też nie wyglądało.-co tutaj robisz?-zapytał i podszedł do szafki obok telewizora z której wyciągnął apteczkę.-usiądź, musze Cię opatrzyć-spojrzał na niego poważnie. Pewnie zaraz zacznie mówić, że nie, nie trzeba, że da rady i w ogóle. Znał to, wiele razy opatrywał różne ranne osoby.
Słysząc, że ktoś wchodzi do salonu, skuliłem się jeszcze bardziej i mocniej nasunąłem na siebie kaptur. Aish, musiałem się zachowywać jak ktoś chory psychicznie. Zagryzłem wargę i dopiero wtedy przypomniało mi się, że jest ona rozcięta i kolejna stróżka krwi popłynęła po moim podbródku.
Słysząc czyjś głos zdecydowanie zbyt blisko, drgnąłem nieco przestraszony, bo zdążyłem się już zamyślić, ale nie uniosłem wzroku. Zacząłem tylko z udawanym zainteresowaniem miętosić w palcach skrawek swojej bluzy.
- H-hej. - Odszeptałem niepewnie, ale nie powiedziałem nic poza tym.
Był na zakupach. Od paru miesięcy mieszkał sam i co sobotę biegał na duże zakupy do supermarketu. Pierwsze co go ruszylo to to, że drzwi były otwarte. Wystraszył się bardzo, bo 30 razy upewniał sie czy drzwi są zamknięte (cudowne zaniki pamięci). Wszedł po cichu do domu i zauważył na podłodze jakieś buty, których nigdy wcześniej nie widział. Czy włamywacz był na tyle głupi by ściągać buty, czy na tyle inteligentny że nie chciał robić hałasu takimi butami (chyba jednak głupi, bo gdzie na włamanie takie buty?). Położył torby z zakupami na podłodze i po cichu ruszył na zwiady. Zlokalizuje przestępce i zadzwoni na policje. A w ulotce reklamującej dom mówili, że alarm działa sprawnie i nie wpuści do domu żadnego włamywacza. Kłamstwo, pic na wode. Wszedł do salonu i zobaczył skuloną postać na sofie. I tak wyglądał włamywacz? Mizerne to to i takie chuchro. Podszedł do niego już pewniej i przykucnął przed nim
-Hej
Wszedłem do dormu. Dziś miałem wyjątkowo zły dzień. Mimo, że dziś był dość słoneczny dzień, na mojej głowie był nasunięty kaptur, a ja prawie wpadłbym na szafkę, ale nie podniosłem wzroku. Zsunąłem czarne creepersy ze swoich stóp.
Przez chwilę stałem na środku przedpokoju jak idiota, wbijając nieobecny wzrok w podłogę. Po kilku minutach jednak dotknąłem swojego podbitego oka, a potem rozciętej wargi. Poczułem nieprzyjemne pieczenie. W końcu jednak powlokłem się do salonu. W sumie zjadłbym coś, ale to, że czasami się głodziłem było normą.
Opadłem na kanapę i podkuliłem nogi, nieco zmęczony. Nie wiem ile tak leżałem i myślałem, ale gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi poderwałem się do siadu.
-O Matko! To aż tak?!-zaśmiał się-wystarczy troche słodyczy i będziemy kwita Hyung.-uśmiechnął się do niego przyjacielsko-Nic sie nie stało, ja też nie raz bywam głodny, a głód niezaspokojony jest strasznie denerwujący.-także porwał jednego naleśnika, by więcej zostało dla jego nowego przyjaciela i wsunął go szybko klepiąc się po brzuszku-bardzo skromnym do tego-zaśmiał się-Ale tak, to, że jesteś przystojny jest rzeczywiście prawdą. Tak poza tym to wcale nie jest dla mnie kłopot! Przynajmniej wreszcie się nie nudze i wiem, że coś się dzieje.-uśmiechnał się i spojrzał na zegarek koło szafki.-23?! To są chyba jakieś jaja!-spojrzał raz jeszcze na zegarek, ale to była prawda... 23, a jemu wydawało się, że o wiele później, bo był strasznie śpiący po tym całodziennym zwiedzaniu miasta.
-Emm... Hyung... wiesz... jestem nieco zmęczony, a i tak już bardzo późno więc... prześpij się u mnie, a szukaniem Twojego lokum zajmiemy się jutro dobrze?-uśmiechnął się do niego prosząco, a kiedy starszy przystał na tą propozycje- aż pocałował go w policzek-dziękuje, wolny pokój jest u góry na końcu korytarza po prawo. Dobranoc.-Gongie zmył talerze i udał sie do pokoju.
Po 2 godzinach jednak postanowił napić się kakao. Burza rozpętała się na dobre, a on bardzo się bał, więc postanowił zejść do kuchni. Po cichutku zszedł na dół i skierował się tam
- W nocy stanę pod Twoim dormitorium i zacznę śpiewać piosenkę którą napiszę wcześniej dla Ciebie. Może być? - odparł ciszej wpatrując się dłuższy czas w czarujące oczy Towarzysza - po prostu zrobiłem się głodny. Jestem tylko człowiekiem. Przystojnym ale wciąż człowiekiem - posłał mu delikatny uśmiech i wstał z krzesła. Zmierzwił jego włoski cichutko chichocząc - tak więc poproszę sok pomarańczowy. Nie kłopocz się, prosiłem Cię...- spojrzał się na chłopaka prosząco. Naprawdę nie chciał swoją obecnością sprawić Mu kłopotu. Nalał sobie sam soku do szklanki i wrócił na swoje miejsce.
-Ciekawe jak-zaśmiał sie i położył szklankę obok talerza z parującym naleśnikiem.-Oczywiście... możemy.-powiedział cicho zapatrzony w niesamowite oczy mężczyzny, które były odcienia ciepłej czekolady, tak ciepłe i kojące. Niechętnie zabrał dłoń i zaśmiał sie słysząc burczenie w brzuchu starszego.-podróż musiała być wyczerpująca.-zauważył i wyciągnął sok gruszkowy, truskawkowy, pomarańczowy i nektar bananowy.-hmm... a może wolałbyś herbatę, lub kawę?-odwrócił się w stronę szafek drapiąc się po głowie. Aish~ czy właśnie teraz musiał zapomnieć gdzie dał torebkę z kawą, a gdzie z herbatą...
- W zupełności kiedyś się odwdzięczę - rzucił jeszcze przed wyjściem do łazienki. Wrócił z niej całkowicie odświeżony rozglądając się z zainteresowaniem po kuchni. Uścisnął delikatnie dłoń nowego znajomego i wyszeptał cichutko tym razem wpatrując się w jego błyszczące oczy z pogodnym uśmiechem - Gongchan...w takim razie możemy zostać przyjaciółmi, prawda? - puścił niechętnie jego ciepłą dłoń i usiadł na krześle w kuchni. Burknęło mu głośno w brzuchu i zachichotał wesoło - przepraszam~
-Ah! Drobiazg, trzeba pomagać sobie nawzajem.-uśmiechnął się i kiedy mężczyzna poszedł wziąć prysznic-chłopak skierował się do kuchni z zamiarem przygotowania jakiegoś posiłku, ale jak się okazało zostały jeszcze naleśniki, więc odgrzał je, dorzucił dużo czekoladowego musu i przypiekł jeszcze, gotowe jedzenie kładąc na stole.-No no, do twarzy panu w moich ubraniach, zaśmiał się, oblizał palce, wytarł dłoń w ściereczkę i podał mu ją-Mi również miło, Chansik- dla przyjaciół Gongchan
Posłał w jego stronę naprawdę ciepły uśmiech i skłonił się lekko - dziękuje za troskę, będę miał u Ciebie naprawdę wielki dług wdzięczności...- wyszeptał i po chwili skierował się już w stronę łazienki. Wziął tam szybki prysznic i ubrał się w ciuchy które otrzymał od nieznajomego. Stanął w końcu w kuchni z ręcznikiem na głowie i spojrzał się z lekkim uśmiechem na nieznajomego - przepraszam, nawet się nie przedstawiłem. Jaejoong. Miło mi - wyciągnął grzecznie dłoń w jego stronę. Lepiej późno niż wcale!
-Zrobie coś do jedzenia, poza tym powinno być jeszcze coś do odgrzania po moich byłych lokatorach.-skrzywił się lekko i starannie powstrzymał rumieniec, który już chciał wpełznąć na jego policzki przez dotyk mężczyzny.-Świerze ręczniki są w szafce pod umywalką. Kuchnia jest koło łazienki na prawo. Odgrzeje coś i tam na... pana poczekam. Najwyżej później obejrzymy jakiś film i pomogę znaleźć pana dom. Jak coś to przenocuje pan tutaj, to nie jest problem.-zaufał mu może i trochę za bardzo, ale taki już był-ufny jak dziecko
Od razu wziął ręcznik od nieznajomego uśmiechając się w jego stronę z wdzięcznością. Zaczął wycierać swoje włoski spoglądając się w oczy chłopaka - W takim razie skorzystam z łazienki i wrócę za parę minut. Nie musisz się kłopotać i siedzieć w kuchni, naprawdę dam sobie radę - wyciągnął pewnie dłoń w stronę twarzy chłopaka przesuwając opuszkami palców po jego ciepłym policzku - naprawdę nie musisz się martwić o mnie. Przepraszam za kłopot, Mały.
Gongchan wrócił szybko do salonu i usiadł na sofie podając nieznajomemu ręcznik i jakieś czyste ubrania.
-Jeśli chcesz, możesz też wziąć prysznic, łazienka jest na końcu korytarza.-spojrzał na niego i przyłożył rękę do jego czoła-Nie powinieneś mieć gorączki, ale lepiej zrobie coś ciepłego do zjedzenia i dam Ci witaminy, dobrze?-patrzył na niego wciąż intensywnie, mimo wszystko troszcząc się o tego mężczyznę, który nagle pojawił się w jego dorminatorium
Chłopak wszedł cały mokry do mieszkania i uśmiechnął się tylko słabo do nieznajomego w ramach podziękowania. Zamknął drzwi po czym skierował się na prawo. Cały drżał z zimna i spoglądał się tylko w martwy punkt na podłodze. Czuł jak przechodziły przez jego całe ciało zimne ciarki i oddychał ciężko nie mogąc się uspokoić. Naprawdę nienawidził deszczu
-Jasne! Wchodź wchodź! Strasznie się nudzę, bo moi współlokatorzy, a raczej byli współlokatorzy gdzieś się powynosili-otworzył przed nim drzwi na pełną szerokość jakoś zmniejszając swój zaciesz, bo pewnie wyglądał jak królik doświadczalny po 50 próbach nuklearnych.-Sam jeszcze chwilę temu byłem mokry. Tam jest salon-wskazał po prawo.-Możesz zjeść jakieś chipsy, ciastka czy czekoladę, a ja przyniosę ręcznik i coś suchego
Jaejoong w tym samym momencie spojrzał się uważnie na nieznajomego. Uśmiechnął się naprawdę delikatnie czując jak krople deszczu spływają z końcówek włosów po jego już i tak mokrym policzku - mogę wejść? Nie wiem gdzie iść i na dodatek cholernie mocno pada - kichnął głośno zasłaniając usta dłonią. Chyba będzie przez własną głupotę chory. Tym razem rzucił trochę speszone spojrzenie. Naprawdę bardzo chciał się schować. I przy okazji skorzystać z pomocy nieznajomego który może wytłumaczy mu gdzie ma iść...
Właśnie zajadał chipsy i oglądał jakiś Japoński film. Jakoś za szczególnie nie był wciągnięty w fabułe, więc kiedy usłyszał dzwonek do drzwi aż podskoczył-oczywiście ze szczęścia, że wreszcie nie będzie siedział sam i się niemiłosiernie nudził. Postanowił więc, że ktokolwiek by nie stał za drzwiami-wciągnie go na siłę do domu i co najmniej przez 2 godziny nie wypuści, dopóki jego receptory towarzyskości nie zostaną zaspokojone. Otworzył szeroko drzwi z takim samym szerokim uśmiechem.
-Dzień dobry.-rzucił wesoło patrząc na mężczyznę za drzwiami
Jaejoong pojawił się całkiem niedawno w tym kraju. Mimo że urodził się w Korei mieszkał prawie całe życie w Stanach i nie miał pojęcia o niczym. Pojawiając się tutaj z torbą oraz z małą mapką nie wiedział jak trafić do swojego dormitorium. Zaczął błądzić po mieście z nadzieją ze idzie właściwą drogą. Zatrzymał się dopiero przed pewnym apartamentem i wziął głęboki wdech. Był przemoczony do suchej nitki ale to nie zdawało mu się przeszkadzać. Zapukał do drzwi z nadzieją ze ktoś mu otworzy i w końcu powie jak dość do właściwego budynku. Jedno szczęście że znał bardzo dobrze koreański i nie miał problemu z porozumieniem się z innymi ludźmi.
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT