Zaśmiałem się głośno i złapałem Tae, który uwiesił się na mnie, radośnie podskakując.
- Zrobię ci duuuuużo gofrów, jeżeli obiecasz, że nie zjesz więcej niż zmieścisz - powiedziałem, uprzedzając jego możliwe przejedzenie czekoladą. Widząc jak przytakuje uśmiechnąłem się i uniosłem go robiąc koalę i skierowałem się w stronę kuchni.
Niemal poczułem jak oczy mi się zaświeciły na nazwy dań. Czekolada na śniadanie! TAK! Kocham być w ciąży, bo wtedy mogę jeść co tylko chcę.
- Gofry! - zawołałem, zrywając się i napadając na niego.
- Duuuużo gofrów! - dodałem, uśmiechając się szeroko. To będzie pyszne śniadanko.
- Hmmm... - zamyśliłem się na chwilę, przeglądając w głowie zawartość lodówki i szafek. - Tak więc, szef kuchni proponuje dzisiaj... - zrobiłem efektowną pauzę, widząc jak Minniego zaczyna pożerać zaciekawienie. - Gofry lub naleśniki z owocami i czekoladą. - uśmiechnąłem się, patrząc na rosnący uśmiech chłopaka.
Uśmiechnąłem się do niego, głaszcząc się po brzuchu, kiedy mdłości w końcu przeszły.
- A co na śniadanko? - spytałem. No bo sam jakoś nie miałem jakichś specjalnych zachcianek, a przynajmniej w tej chwili. Chciałbym poznać dostępne mi opcje tego co mógłbym zjeść. Przekręciłem się na bok, patrząc na niego. Więc?
Jego twarz nabierała powoli normalnych kolorów, co było dobrym znakiem. Usiadłem na krawędzi łóżka i chwyciłem jego dłoń, chcąc dodać mu otuchy i pokazać, że zawsze jestem z nim. Chłopak zamknął oczy, starając się odgonić nieprzyjemne mdłości
Po dłuższej chwili Tae poruszył się, ale nie wyglądał na szczęście źle, co oznaczało, że nudności już przeszły, a on zrobił sie głodny.
- Śniadanko?
Czekałem na niego z lekkim uśmiechem na ustach. Zawsze mi przynosił wszystko czego potrzebowałem. Nawet gdyby w środku nocy powiedział, że jestem głodny, to on by zaraz poszedł po to do kuchni. Moje dzieci będą miały wspaniałego appę.
- Dziękuję - powiedziałem, siadając i upiłem mały łyk ziółek, a później wody i na powrót się położyłem. Mdłości powoli przechodziły, ale wolałem nie wstawać i poczekać jeszcze trochę.
- Okej - odpowiedziałem wzdychając cicho i cmoknąłem go jeszcze w policzek wstając. Poszedłem szybkim krokiem do kuchni, niecierpliwością uderzając palcami o stół, gdy ziółka długo się parzyły. Nalałem do drugiej szklanki wody i zgarnąłem napar, wracając do pokoju. Usiadłem na łóżku i podał chłopakowi jedno z naczyń.
- Tylko uważaj skarbie, gorące - ostrzegłem.
Obudziłem go? Pewnie nie... Key doskonale wiedział kiedy mnie mdli. Już chyba zdążył się przyzwyczaić.
- Jeśli byś mógł - odpowiedziałem cicho, oddychając głęboko. Nie chciałem znowu wymiotować. Wolałem jak obchodziło się bez tego nieprzyjemnego aspektu ciąży.
- I wodę - dodałem po chwili, bo jednak bym się po prostu napił. Taaaak.
Czując ruch mruknąłem cicho i powoli uchyliłem powieki. Nieee, za jasno. Zamknąłem oczy i już chciałem wrócić do mojego snu, gdy usłyszałem jak Minnie głęboko oddycha, co mogło oznaczać tylko jedno. Otworzyłem ponownie oczy i odwróciłem się twarzą do chłopaka, całując go w czoło.
- Chcesz te herbatki, co zalecił ci lekarz? - zapytałem, kładąc dłoń na jego brzuszku i delikatnie głaszcząc.
Przekręciłem się na drugi bok, marszcząc brwi. Brzuch mnie bolał i czułem jak powoli zaczynają we mnie wzbierać mdłości. Niedobrze, bardzo niedobrze. Ponownie się przekręciłem, ale tym razem na plecy i otworzyłem oczy. Był ranek, podejrzewam, że bardzo wczesny, bo zawsze z samego rana mnie mdliło. Spojrzałem w bok. Key spał, wtulony w jedną z białych, puchatych poduszek, rękę mając przerzuconą przez mój bok. Westchnąłem, biorąc głębokie wdechy. Mam nadzieję, że mi zaraz przejdzie. Oby, bo już serdecznie dość miałem wymiotów. Szczególnie tych porannych.
- Też cię kocham - wymruczałem i uśmiechnąłem czując pocałunek, sięgnąłem za siebie i wyłączyłem światło. Przymknąłem powieki, gładząc czule plecy i kark chłopaka. Czułem, jak jego oddech powoli uspokaja się, a on sam zaczyna być pochłaniany przez senną krainę. Po kilku minutach, gdy byłe pewien, że jego sen jest spokojny, zamknąłem oczy, zasypiając.
Uderzał w to jedno miejsce tak, jakby od tego miało zależeć jego życie. Jęczałem, niemal wykrzykując jak dobrze mi jest i zaraz poczułem jak się we mnie rozlewa, co spowodowało, że i ja doszedłem. Znieruchomiałem, oddychając ciężko i drżąc od orgazmu. Serce waliło mi w piersi jak oszalałe, a ciało miałem mokre od potu, ale nie przejąłem się tym. Przekręciłem się jedynie ostatkiem sił na drugi bok i wtuliłem się w niego, powoli uspokajając swoje ciało.
- Kocham cię - wyszeptałem, całując nagi fragment skóry, który miałem przed sobą i przymknąłem oczy, słuchając szybkiego bicia jego serca. Nie minęło nawet pięć minut jak zasnąłem, odpływając do krainy Morfeusza.
Zajęczałem głośno i pochyliłem się, zasysając na jego szyi i tworząc dorodną malinkę. Z moich ust wyrywały się przeciągłe westchnienia i jęki, a ja rozlałem się w jego wnętrzu, jednocześnie czując jak Tae wybucha na nasze brzuchy i torsy. Uśmiechnąłem się lekko, składając na jego ramieniu czuły pocałunek i przewracając się na plecy, chłopaka ciągnąc za sobą. Nie chciałem go zgnieść, a nie miałem już więcej siły, by utrzymywać się nad nim.
Objąłem jego drżące ciałko ramionami i mocno do siebie przytuliłem, całując we włosy.
- Tak! Tutaj! - zawołałem, kiedy trafił w moją prostatę, a ja niemal zobaczyłem przed oczami gwiazdy. Zacisnąłem mocno powieki, jęcząc z każdym jego kolejnym uderzeniem i drżąc od tego cudownego uczucia. Nie miałem już siły trzymać swoich nóg, więc opuściłem ręce, zaciskając dłonie na prześcieradle i wyginąłem się co chwilę w łuk, wychodząc na przeciw jego pchnięciom.
Zajęczałem przeciągle i zmrużyłem lekko oczy. Zacząłem wbijać się w niego pod różnymi kątami, by znaleźć tan najlepszy. Idealne ustawienie, które pozwoliło by mi intensywnie drażnić, wrażliwy kłębuszek nerwów w jego wnętrzu. Jego głośniejsze jęki i zaciskające się spazmatycznie, na moim członku, mięśnie dały mi znać, że to tu.
- A... Tae~~ - wymruczałem, oddychając ciężko i starając się ja najwięcej razy i jak najmocniej trafiać w jego prostatę.
Złapałem za swoje kolana, przytrzymując je i jęczałem coraz głośniej, czując jak zaczął się we mnie wbijać z o wiele większą siłą. Wiedziałem, że zbyt długo w tej pozycji nie będę, bo mój rosnący brzuszek, sprawiał, że była nieco niewygodna, ale póki co było mi idealnie. Starszy miał najlepszy dostęp i pole do popisu, a ja po prostu czułem, jęcząc sobie z przyjemności, którą mi dawał.
Przesunąłem dłońmi po jego udach w dół i zatrzymałem dłonie, pod kolanami. Uniosłem je i naparłem tak, że kolanami prawie opierał się o materac przy swoich bokach. Wiedziałem, że spowodowało to u niego znaczne naciągnięcie mięśni, jednak nie słysząc żadnego sprzeciwu, ani nie widząc żadnej oznaki bólu zacząłem mocniej poruszać się, w jego lekko zaciśniętym wnętrzu.
-Ah! - wyjęczałem, kiedy zaczął się we mnie poruszać. Od słów, które wypowiadał mi do ucha byłem jeszcze bardziej podniecony. Czułem jak zalewa mnie coraz większa fala gorąca. Key wiedział jak mnie rozpalić, a teraz powoli gasił ogień, który wzniecił.
- M - mocniej! - wydyszałem, czując, że obrał sobie tylko jedno tempo, a ja chciałem więcej, mocniej, szybciej...
Zamruczałem cicho, na otaczającą mój członek ciasnotę i ciepło. Poruszyłem się, najpierw powoli i ostrożnie, jednocześnie pochylając się nad nim i skubiąc ustami kącik jego ucha.
- Taki idealny - wymruczałem mu cichutko do ucha i wysunąłem się z niego kawałek, by po chwili wypełnić go ponownie. - Taki ciasny. - jęknąłem cicho, ocierając swoim policzkiem o jego. - Taki gorący - wyjęczałem, zaczynając wsuwać się w niego rytmicznie.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem również szeptem i już po chwili wygiąłem się w łuk, wzdychając z zadowoleniem, kiedy wsunął we mnie swój członek. Czułem lekki dyskomfort i ból, ale byłem zbyt napalony, aby zwrócić na to uwagę. W końcu wiem, że po kilku jego ruchach będę czuć samą przyjemność, więc czym tu się przejmować? Uśmiechnąłem się do niego delikatnie i kiwnąłem głową, dając mu znak, że może zacząć się poruszać.
- Kocham cię, skarbie - wyszeptałem, patrząc mu w oczy i wsuwając się powoli w jego ciasne wnętrze. Mimo, że wiedziałem, że po tylu razach nie jest to już dla niego bolesne, nie potrafiłem przełamać się do wejścia w niego gwałtownie. Miałem wrażenie, że sprawi mu to ból, że jego delikatna twarz wykrzywi się w cierpieniu, na co nie mogłem sobie pozwolić. Był dla mnie zbyt cenny, a obserwowanie jego cierpienia, było czymś czego nie by bym w stanie znieść.
Spojrzałem na niego z nad wpół przymkniętych powiek i poruszyłem niecierpliwie biodrami, czując w sobie pustkę.
- Pospiesz się... - wydyszałem, łapiąc ciężko oddech. Zagryzłem dolną wargę, czekając aż w końcu we mnie wejdzie. Jak długo mam czekać? Moje ciało domagało się spełnienia, więcej pieszczot, więcej... jego.
Zamknął oczy, a jego twarz pokazywała jedynie rozkosz, która modelowała dowolnie rysy jego twarzy. Ciche jęki, opuszczające te pełne, malinowe usta, sprawiały, że chciałem znaleźć się już głęboko w jego gorącym wnętrzu.
- Minnie~~ - wymruczałem, wysuwając z niego powoli palce, które planowałem zastąpić zaraz członkiem. Jego oczy uchyliły się, ukazując ciemne, zamglone przyjemnością tęczówki. - Taeminnie~~
- Bummie - wyjęczałem cicho między pocałunkami, kiedy dokładał kolejne place. Wzdychałem z zadowoleniem, zaciskając dłonie na jego ramionach i wyginając się w łuk. Raz po raz drobne dreszcze przyjemności przechodziły przez moje ciało, co sprawiało, że już nie myślałem, a tylko czułem.
Przyciągnął mnie do siebie bliżej, był chętny, podniecony i rozpalony do granic możliwości. Uwolniłem jego usta, chcąc słyszeć te słodkie jęki i zacząłem pieścić jego szyję, jednocześnie dokładając szybko kolejne dwa palce. Zacisnął się na nich ciasno, wyginając się i prężąc. Uwielbiałem oglądać jego rozpalone ciało wijące się w przyjemności, którą mu zadawałem.
Ponownie poruszyłem biodrami, czując jak robi mi się coraz bardziej gorąco, a po ciele przebiegając przyjemne dreszcze, jednak naprawdę chciałem więcej. Kiedy wyjął z ust mojego członka, a później podciągnął się wyżej, całując od razu oddałem pieszczotę, rozchylając bardziej nogi i wyginając się w łuk, kiedy wsunął we mnie palec. Ach, właśnie o to mi chodziło. Zadowolony, że nie muszę więcej mówić tych zawstydzających rzeczy, objąłem go ramionami w szyi, wsuwając do jego ust język i badając ich wnętrze, zaczynając co chwilę unosić do góry biodra, aby uzyskać nieco więcej pieszczot.
Westchnąłem cicho, słysząc błaganie w jego głosie. Nie potrafiłem mu odmówić, to był przecież Taemin, moje kochanie, mój skarb. Czując jak wplata dłoń w moje włosy nie mogłem mu już odmówić. Zassałem się jeszcze raz na jego ie i wysunąłem go z ust, całując jego czubek. Podciągnąłem się go góry, całując usta chłopaka i jednocześnie wsuwając do jego wnętrza palec, którym od razu zacząłem ruszać. Wnętrze Tae, mimo że zawsze ciasne, było niezwykle podatne na rozciąganie, dzięki czemu nie musiałem się bać, że sprawię mu ból.
- Minnie~~~~
- Bummie proszę - jęknąłem, chcąc więcej. Poruszyłem niecierpliwie biodrami, mając nadzieję, że to coś pomoże. Musiał się tak nade mną znęcać? Wyciągnąłem rękę i wplotłem ją w jego włosy, pociągając delikatnie za blond kosmyki.
- Proszę - ponownie jęknąłem, drżąc z pożądania.
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT