[Nie denerwuj się tak ♥)
Westchnąłem po raz kolejny, patrząc z utęsknieniem na drzwi. Nie żeby było mi brak tego dzieciaka, ale nie przyszedłem do niego, by znów siedzieć sam. Pozbyłem się mojej znudzonej i zirytowanej miny, gdy usłyszałem zbliżające się kroki. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy Do Hyeong wprowadził nieznanego mi jeszcze chłopaka i podniosłem swój kuperek z łóżka. Ouć, ale mi mięśnie zdrętwiały od tego czekania.
- Cześć, jestem Min Jun - skłoniłem się lekko, stając przed nieznajomym, a potem, nie czekając, aż się przedstawi, popchnąłem go w stronę łóżka, jednocześnie zmuszając, by usiadł. Po chwili zrobiłem to samo. - Trzymaj - dodałem, podając mu puszkę.
[, no znowu >< ]
-Już jestem , wybacz, że tak długo. Mamy towarzysza do picia piwa - zaśmiałem się, wpuszczając chłopaka i zamykając drzwi od pokoju.
-Rozgość się, w końcu od teraz jesteśmy współlokatorami- powiedziałem do nowego chłopaka i wzruszyłem ramionami, biorąc do ręki piwo, które od razu otworzyłem i garść czipsów. Usiadłem na moim łóżku obok MinJun'a. W sumie, jakoś dziwnie, nie wiem co będziemy robić, a i jakaś taka cisza nastała, wręcz niezręczna. Ja nie należałem do gawędziarzy , więc liczyłem, że oni zaczną rozmawiać, czy coś
[haha, a tak się na niego wkurzałeś... nieładnie!]
Oho, czyżby pierwszy krok, by zakopać topór wojenny? Miło by było i wcale bym się nie pogniewał. Wszedłem do środka, zamykając za sobą drzwi i przy okazji pokazując, że wcale nie mam jednej puszki piwa tylko kilka + chipsy. Usiadłem na łóżku, odkładając napoje obok siebie i już otworzyłem usta, gdy mnie uciszył. Czy słyszałem? Co miałem słyszeć? Chociaż faktycznie coś usłyszałem, jakby coś zleciało...
- Okej - odparłem, rozumiejąc, skąd nagle takie pustki w salonie. Cholera, szybcy są. Ale zaraz, to znaczy, że to geje! O w ciapkę, przystojni i geje, czego chcieć więcej? Tsa, lepiej się trzymać z daleka, zanim odkryją i moją orientację. Westchnąłem, wygonie się rozsiadając i rozejrzałem się po jego pokoju. "Stanowczo wolę mój" pomyślałem i uśmiechnąłem się szeroko.
[ właśnie poznałem ból seoka xD ]
Nieco się zamyśliłem, więc gdy usłyszałem pukanie i otwieranie drzwi, nieco się wystraszyłem, ale nie dałem tego po sobie poznać, żeby nie było, że jestem tchórz czy coś.
-Cześć, wchodź- odwzajemniłem uśmiech, chociaż polubiłem dokuczanie mu, to jednak nie chciałem, by znał mnie tylko od tej gorszej strony. Zrobiłem mu miejsce na łóżku, po chwili zamierając w bezruchu i przykładając sobie palec do ust na znak, ze ma być cicho.
-Słyszałeś? chyba ktoś pukał czy coś, pójdę sprawdzić, może to kolejny współlokator. Przyprowadzę go tutaj bo hyung seok się migdali z tym ... aj nie wiem jak mu było.- odpowiedziałem i zszedłem na dół, do naszego salonu
(dorm)
W salonie zastałem pustkę, co mnie nieco zasmuciło. I co ja mam niby teraz robić? Mógłbym pochodzić po pokojach i poszukać pozostałych towarzyszy, ale to dość upierdliwe zajęcie. Wiedziałem już, gdzie mieszka jedna osoba, ale czy powinienem w ogóle tam zaglądać? Nie no, bez przesady. Mamy ze sobą mieszkać, więc musimy żyć w miłości... dobra, wystarczy sama zgoda. Dlatego też wyciągnąłem kilka piw z lodówki, zgarnąłem jeszcze paczkę chipsów i udałem się po raz kolejny do tego samego pokoju... coś za często do niego wchodzę. Zapukałem cicho i ledwo otworzyłem drzwi łokciem.
- Cześć. Można? - spytałem, wychylając głowę. Posłałem mu przyjazny uśmiech, by nie myślał, że jestem zły czy coś. Przychodziłem w pokojowych zamiarach. - Mam piwo - dodałem, zanim zdążył mi odpowiedzieć przecząco i wziąłem jedną puszkę do ręki, po czym lekko nią zamachałem w powietrzu, by miał pewność, że nie kłamię. Oczywiście na tyle lekko, by potem nie "wybuchło" przy otwieraniu. Prysznic w piwie to raczej nie coś, czego pragnę, zwłaszcza, że dopiero przebrałem koszulkę.
Wszedłem do pokoju to już go nie było. Cóż, chyba poszedł znaleźć sobie swój pokój, nareszcie. Nagle coś rzuciło mi się w oczy. Ten głupek zostawił tu koszulkę. Przez chwilę zastanawiałem się, co z nią zrobić, ale stwierdziłem, że nie będę wredny. Chyba kiedyś po nią przyjdzie, no nie? Tylko czemu nie wziął jej ze sobą... To ma być ta jego zemsta? Uśmiechnąłem się rozbawiony i rzuciłem się na swoje łóżko, otwierając puszkę piwa i biorąc spory łyk. Swoją drogą jeszcze nigdy tyle nie piłem, może czas odbić sobie stracone lata grzeczności i nieśmiałości?
Westchnąłem ciężko, gdy przekroczyłem próg nieswojego pokoju. To co się tu dzieje nieco przerasta moje standardy. Siedzenie w domu zawsze kojarzyło mi się ze spokojem i ciszą, a nie z rozbrykanym dzieciakiem, który powoduje, że mam dreszcze z zimna. W dodatku ludzi ciągle przybywało i przybywało. Właśnie! Trzeba znaleźć swój własny kącik, zanim będzie za późno. Zresztą wolę, by moje rzeczy dłużej nie zostawały na pastwę losu w pokoju tego dowcipnego blondaska, tak w razie gdyby zachciało mu się wymyślić kolejnego, genialnego psikusa.
Mimowolnie uśmiechnąłem się, bo to mimo wszystko było lepsze niż całkowite olewanie i odrzucenie, nie? Oczywiście nie bałem się tego, ale wątpliwości zawsze są, gdy nie wiadomo, z kim ma się dzielić dom. Wyciągnąłem z walizki pierwszą z brzegu koszulkę i narzuciłem ją na siebie. "Och, od razu lepiej" pomyślałem, a mokrą powiesiłem na oparciu krzesła. Co mnie to, że to nie mój pokój. Jego wina, zresztą takie małe coś nie powinno mu przeszkadzać. Wzruszyłem ramionami, wziąłem walizkę i wyszedłem, by odszukać swój pokój.
(Pokój Min Juna)
W jednej chwili dziękowałem Min Jun'owi za życzenia i lekko speszony uśmiechnąłem się, gdy mnie przytulił a w następnej mój pokój się zatłoczył. Normalnie nie nadążałem z przedstawianiem się. Zabawne, nigdy jeszcze nie miałem takiego tłoku w pokoju.
-Um, cześć, Lee Do Hyeong- przedstawiłem się ostatni raz, drapiąc się w tył głowy. Zrobiło mi się trochę duszno od tego tłoku więc z wewnętrzną ulgą przyjąłem propozycję przeniesienia się do salonu. Sam zostałem w pokoju, najpierw podchodząc do okna i wpuszczając świeże powietrze. Nie ma co, wszyscy współlokatorzy tacy przystojni jakby byli jakimiś modelami czy coś.
-Em, ja mogę iść, trochę mnie głowa rozbolała i chętnie się dotlenię- uśmiechnąłem się lekko do Hyung Seok'a i podszedłem do szafy szukać kurtki, po chwili ją na siebie nakładając.
- Jak nagle pojawi się kolejnych pięciu, to jadę do psychiatryka... - mruknął pod nosem tak cicho, by nikt go nie usłyszał. Co oczywiście znaczyło, że zapewne usłyszeli go wszyscy. No, może oprócz tych, co nie myli uszu lub mieli problemy ze słuchem, jednak takich tu chyba nie było. Zamiast tego Hyung Seok otoczony był samymi przystojniakami. W jego mieście znalezienie równie idealnego chłopaka graniczyło z cudem, a teraz był otoczony takich wianuszkiem.
Gdy usłyszał propozycję Chi Hoona, bez zastanowienia otworzył drzwi i wyszedł z pokoju. Racja, przecież tu można było się wręcz udusić. I nie chodziło głównie o brak powietrza, a nadmiar oszałamiającej urody, która wręcz biła w jego biedne oczy. Jeszcze chwila i by od tego blasku oczy stracił.
- To jak z tym wieczorem, idzie ktoś ze mną do sklepu? - zapytał jeszcze, zanim zniknął w salonie.
[Ha! Sprawdziłem (tak, nie mam co robić...) "jestem" tu najwyższy! XD O 1 cm, ale jestem, keke... dziwne jest to, że jestem też najmłodszy... ^^]
Jedno mrugnięcie dodatkowy gość, drugie mrugniecie - kolejny. Ja pierniczę, co to? Jakiś hotel? Pokój przejściowy? Miejsce zbiórki? Roześmiałem się, przyglądając się każdemu chłopakowi z osobna. Nie żeby coś, ale jeśli choć przez moment pomyślałem, że moi odprowadzacze byli choć trochę przystojni, to teraz całkiem spadli do poziomu "gorszy od świni w błocie". Potrząsnąłem głową, bo to chyba nie miejsce i czas na takie rozmyślania. Chociaż może jednak...
- Gwak Min Jun - powiedziałem z lekkim pokłonem, bo co z tego, że mnie ktoś inny przedstawił. Kultura wymaga osobistego wypowiedzenia swojego nazwiska, nie?
Gdy Chi Hoon zaproponował przejście do salony, odruchowo kiwnąłem lekko głową. Tak, to dobry pomysł. Jeszcze trochę i będziemy siedzieć tu jak sardynki w puszce z sosem własnym... Chociaż może Do Hyeong tak lubi. Kto go tam wie.
Kiedy wrócił do pokoju Do Hyeonga, w jego oczach jawił się ogień. Był zły, bo nie mógł sobie wybrać pokoju... Za dużo tu ich, a jego wewnętrzny leń nie pozwalał mu na szybką decyzję. Trudno... Najwyżej zamieszka na kanapie w salonie, a co mu tam.
Bez pukania wszedł, lecz zamiast zastać dwóch chłopaków, zobaczył całe ich zbiegowisko. Czyżby doszli nowi?
- Anneyong! - Uśmiechnął się, udając ułożonego i w ogóle grzecznego chłopczyka. Z zafascynowaniem przejechał wzrokiem po nowych twarzach. Przystojni byli. To trzeba było im przyznać. - Jestem Park Hyung Seok.
"Narwaniec"? Obawiam się, że tak szybko wyleciał, że nawet końcówek skrzydeł nie było mi dane zobaczyć. Najwyraźniej zbytnio ubolewałem nad brakiem informacji o moim pokoju, ale to drobny szczegół. Myślę, że jeszcze nieraz będę miał okazję zobaczyć skrzydlatego narwańca.
- Masz dziś urodziny? - spojrzałem na niego ze zdziwieniem pomieszanym z radością. Nie wiem czemu, ale lubię, gdy ktoś ma urodziny... Zaraz, wiem czemu! Torcik~! Na samą myśl oblizałem się i wstałem, by do niego podejść. - Więc wszystkiego najlepszego, Do Hyeong - powiedziałem i objąłem go lekko. Jednak nie chciałem nadużywać jego strefy intymnej, więc po chwili zrobiłem dwa kroki w tył. Nie był (jeszcze) moim przyjacielem ani nikim innym, więc nie powinienem za długo się do niego tulić, nie?
Cmoknąłem nieco niezadowolony, gdy okazało się, że mam rację, jednak machnąłem tylko ręką. Wierzę, że będzie dobrze i dostanę coś ładnego... A jeśli nie, to wrócę do swojej kawalerki i tyle! O, genialna myśl.
Spojrzałem na drzwi, gdy ktoś zapukał, ale nawet się nie ruszyłem. Nie mój pokój, więc przydałoby się zachować jakąś przyzwoitość i nie otwierać tych drzwi. Takie zadania należą do gospodarza.
- To będą dwa powody do świętowania, bo ten jeden narwaniec co stąd wyleciał , chce opić moje urodziny- zaśmiałem się cicho na samo wspomnienie tego, ale gdy przypomniałem sobie tą jego bliskość to jakoś przestałem się śmiać. Aish, przecież nie będę się zachowywać jak głupia nastolatka, jestem facetem do cholery! Eh, ale i tak nie wiem jak mam się zachowywać przy Seok'u , nie wiem czemu mnie onieśmiela, nie wiem czemu jego dotyk i bliskość mi się podoba, nic cholera nie wiem. Głupi narwaniec mnie omotał. A może zatrułem się tymi muffinkami od Chi Hoon'a? ale nic mnie nie bolało, a uszczerbku na psychice nie dostaje się od jedzenia, no chyba że od takich grzybów co wywołują halucynacje. Matko o czym ja myślę...
- No na to wygląda, bo plakietek z nazwiskami na klamkach nie ma - zaśmiałem się, słysząc jego określenie. Oglądałem ten film, od tak mi się przypomniało. A może mamy coś wspólnego z tym filmem, skoro kilku narwańców się trafiło?
- To wiele wyjaśnia - zaśmiałem się cicho, sam nie wiem z czego. Chyba po prostu byłem szczęśliwy, że dotarłem bezpiecznie na miejsce. Albo to zasługa tamtych panów, który tak mi umilali drogę. Tak czy siak, nieważne. Mam dobry humor i już. Tylko trzeba jeszcze znaleźć pokój.
- Że co...? Że wyścig szczurów? - spojrzałem na niego rozbawiony, jednak mimowolnie zmarszczyłem nos. No pięknie. Ja chcę moją kawalerkę! Spokojnie, cicho, miło. A teraz, gdy się rozsiadłem, to nie mam ochoty się ruszać. Nie chcę dostać jakieś najgorszej dziupli. Dobra. Uwierzę, że jeszcze mało osób przybyło.
- Trzeba jakoś uczcić naszą przeprowadzkę - powiedziałem ni to do siebie, ni to do niego. Nagle pomysł mi się zrodził, więc go wypowiedziałem. Spojrzałem zachęcająco na nowego współlokatora.
@Gwak Min Jun - Szczerze to jestem tu od jakichś.. dwóch godzin?- spojrzałem na zegarek, chociaż niewiele mi to dało. Co ja poradzę, że wszedłem do pierwszego pokoju z brzegu i mi się spodobał. Zająłem go , nie patrząc na resztę. Uch, nigdy nie byłem typem gawędziarza, więc nie wiedziałem, co mam dalej mówić. Dziwnie tak jakoś..
- Ale wiesz, bierzesz pierwszy lepszy jaki Ci się podoba, ja tak zrobiłem- uśmiechnąłem się nieco szerzej, na chwilę mu się przyglądając. W ogóle wszyscy moi współlokatorzy byli przystojni, zaczęło mnie to zastanawiać.
Mina mi lekko zrzedła, gdy się okazało, że jednak nie jest tak cudownie, jak myślałem. Mieszka tu, więc powinien wiedzieć... Westchnąłem cicho i na nowo się uśmiechnąłem, wchodząc wgłąb pokoju. Skoro pozwolił, to co się będę. Zostawiłem walizkę przy drzwiach, bo nie widziałem sensu, by ją taszczyć po obcym pokoju i przysiadłem na brzegu łóżka. Mój kuper lubi wygodne miejsca, więc mam nadzieję, że mu to nie będzie przeszkadzać.
- To musisz być tu krótko, skoro niewiele wiesz - powiedziałem, uśmiechając się przyjaźnie i przyjrzałem się mu uważnie. Lepiej wiedzieć na zaś z kim mam mieszkać, prawda?
Jak ja mogę się tak ciągle rumienić? Jak widać przy Seoku to będzie chyba na porządku dziennym. Cholera, co on ze mną robi. Od tak sobie pocałował mój nos a ja, jak kurde jakaś ZAKOCHANA NASTOLATKA dotknąłem to miejsce, gdzie przed chwilą były jego usta. Aish. Nie jestem ani ZAKOCHANĄ, a NASTOLATKĄ już tym bardziej nie, chociaż mój młody wygląd był mylny i nieco uciążliwy. Po chwili seok wybiegł jakby się paliło a ja zacząłem się zastanawiać czy trafiłem do jakiegoś.. domu wariatów czy coś, wszyscy tak nagle... zaraz, a może oni przede mną uciekają? Tak, jestem genialny. Zmierzwiłem sobie włosy i spojrzałem w kierunku drzwi.
-O, cześć, ja jestem Lee Do Hyeong- uśmiechnąłem się lekko w kierunku nowego. Jak mniemałem, kolejny współlokator. Cóż, im więcej tym lepiej .
- Twój pokój jest gdzieś dalej, nie zaglądałem, ale oczywiście możesz się rozgościć u mnie.
Stanąłem dumnie przed moim nowym domem i postawiłem obok siebie walizkę na kółkach. W końcu dotarłem... a raczej trafiłem. Nie mam pojęcia po co mi nowy dom. Co prawda z mojego mam dość daleko i muszę wcześniej wstawać i w ogóle, ale jakoś mi to nie przeszkadzało, a teraz...? Mam się tłoczyć w jakimś domu z innymi ludźmi. Koniec spokojnych wieczorów w domowym ZACISZU.
Ale płakać nie będę, zwłaszcza, że już jestem na miejscu. Skoro każą mi się przeprowadzić mogliby mi zafundować transport pod dom, a nie. Metro, a z metra idę za pomocą GPS i się zgubiłem... Na szczęście język mam, wygląd też, więc posłałem uroczy uśmiech jakimś miłym mężczyznom i zaprowadzili mnie do celu, dodatkowo umilając czas rozmową. Fajnie.
Wszedłem do środka i zakląłem cicho. Nikogo w pobliżu, a informacji, który z pokoi jest mój, brak! Uderzyłem się w policzek, by na nowo przywołać uśmiech na ustach. Grunt to dobre pierwsze wrażenie! Gdy się ogarnąłem, ruszyłem przed siebie i zajrzałem za pierwsze lepsze drzwi. To raczej moim pokojem nie będzie, skoro stoi tu jakiś chłopak, ale powinien co nieco wiedzieć.
- Cześć. Jestem Gwak Min Jun - uśmiechnąłem się do niego promiennie i lekko skinąłem głową. - Właśnie przybyłem i szukam pokoju, by zrzucić zbędny balast - wyjaśniłem pokrótce swoje wtargnięcie, wskazując na walizkę.
- Yaaay! - podniósł ręce do góry w wyrazie wyimaginowanego przez siebie tryumfu. Czuł się nie jakby zdołał właśnie przekonać kogoś do imprezy, ale jak wódz po wygranej bitwie. Nie myśląc o tym, co tak właściwie robi, wziął twarz Do Hyeonga w swoje blade, zimne dłonie, po czym przyciągnął do siebie i ucałował ten czerwony nosek. - Wiedziałem, że się zgodzisz - dodał z widocznym przekonaniem.
Zaraz jednak gwałtownie wstał na równe nogi, jakby coś się stało.
- Zapomniałem się rozpakować! - zawył. Naprawdę tego nie lubił. Cóż, Hyung Seok wolał mieć to jednak za sobą. Pędem wybiegł z pokoju Do Hyeonga, bo przecież już wieczorem czekało na nich coś o wiele lepszego niż szara rzeczywistość - o tak, zdecydowanie uwielbiał sobie wypić.
[ja spadam, będę tak o 20-21 ;-;]
Gdy tak się we mnie wtulił, myślałem że serce mi wyskoczy. Chciałem go odepchnąć, ale nie mogłem, jakaś wewnętrzna część mnie mi zabraniała i twierdziła, że to przyjemne. Rzeczywiście przyjemne, i to mnie przerażało. W jakiś sposób poczułem się otumaniony jego bliskością, nie wspominając już o coraz bardziej widocznym rumieńcu, który już dawno wykwitł na moich policzkach. Zamarłem, słysząc jego słowa. Czyli, że będzie tak robić częściej? Tylko czemu ja się z tego cieszę? I czemu jakoś tak wewnętrznie drżę jak galareta?
-N-no dobrze- skinąłem głową, znów przygryzając wargę.
- Kłopotu? - Zaśmiał się. - Człowieku, raz w roku masz urodziny, a ty uważasz, że to kłopot? - O nie, zdecydowanie będzie musiał rozkręcić Do Hyeonga. I podejrzewał, że to samo tyczyło się wszystkich jego nowych współlokatorów.
Nie przejmując się ledwo widocznym, lecz mimo to zauważalnym rumieńcem chłopaka, jeszcze bardziej przygarnął go do siebie, po czym wręcz łobuzersko potargał po włosach. Swoją drogą, były miękkie... I roztaczały wokół siebie przyjemną woń truskawkowego szamponu. Hyung Seok zapragnął wtulić swój noc w tę blond czuprynę - i jak pomyślał, tak oczywiście zrobił.
- Chyba się uzależnię od tego zapachu - powiedział sam do siebie, jednak tak, by usłyszeli go wszyscy. Trwali w tej pozycji dobrych kilka sekund, nim Park odsunął od siebie drugiego, by z typowym dla siebie uśmieszkiem zapytać: - To jak z tą popijawą?
-J-ja nie chcę robić kłopotu- przygryzłem wargę i czując, że nieco się rumienię, spuściłem głowę. Zdecydowanie za bardzo podobało mi się zachowanie Seoka, tylko jeszcze za cholerę nie wiedziałem czemu. Jakoś puls mi przyspieszył i w ogóle. Od razu było widać, że Seok ma specyficzny charakter i jest odważny, moje kompletne przeciwieństwo. Podobno przeciwieństwa się przyciągają, ale czy aby na pewno? Czy będziemy mieli o czym gadać? Cóż, stwierdziłem, że nie będę wszystkiego analizował, zbyt dobrze na tym nie wyjdę. Chociaż nie wiedziałem, czy mogę mu zaufać, odrobinę szaleństwa chyba nie zaszkodzi, tylko miałem nadzieję że nie wyjdę na tym źle.
Bez żadnych zahamowań - bo w końcu dopiero się poznali - otoczył ramieniem Do Hyeonga, nie przejmując się nawet tym, że chłopak może czuć się trochę niezręcznie. Tak, zdecydowanie był zbyt pewny siebie, ale w końcu mieli razem mieszkać - Hyung Seok nie chciał docierać do siebie przez następne pół roku, zastanawiać się, czy ten go lubi i czy odpowiada mu jego trochę trudny charakter.
- No, to skoro już się poznaliśmy... - zaczął, uparcie wpatrując się w drugiego. - Może czas na świętowanie twoich urodzin? Jeśli oczywiście rozumiesz, co mam na myśli...
Trochę alkoholu nie zaszkodzi. Mógłby nawet pobiec po jakiś tort, a nawet kupić Do Hyeongowi mały upominek. Nie szkodzi, że nie chciało mu się wybiegać w taką zimnicę i że prawdopodobnie kilka dni później ktoś znalazłby go w stanie hibernacji, zmarzniętego w jakimś rowie.
[sory za Tao, odświeżyłam i zapomniałam ;-;]
Fakt, rzeczywiście pokój do mnie pasował, odzwierciedlał moją osobowość. Łagodne i delikatne usposobienie było moją codziennością. Jak ta śmietanka dolana do kawy, potrzebowałem zewnętrznego bodźca, ingerencji odpowiedniej osoby, by całkowicie się otworzyć i przyćmić swoim wewnętrznym blaskiem i umilić komuś życie, dodać smaku.
Swoją drogą, Hyung Seok był dość przysto... zaraz, co ja chciałem pomyśleć? Uh, o czym ja w ogóle myślę? Chociaż w sumie, pomyśleć o facecie że jest przystojny to chyba nic złego, prawda? ale jeśli ten facet usiądzie obok a ja odczuwam coś dziwnego to już normalne chyba nie jest. Miałem ochotę pacnąć się w czoło, ale pozostała mi tylko ta mentalność i zwyzywanie się w myślach.
-Dziękuję, miło z Twojej strony- przygryzłem wargę, jego uśmiech jakoś dziwnie, ale w tym pozytywnym sensie, na mnie podziałał.
- Park Hyung Seok - odpowiedział dość poważnie, po czym w napięciu ukłonił się. Tuż przed sobą miał ładnego, delikatnej urody blondyna, który od razu odwrócił wzrok, kiedy ich spojrzenia spotkały się. Cóż, jego pokój był całkiem... Stonowany. Jak kawa i mleko. Dwa składniki, które teoretycznie nie powinny w ogóle do siebie pasować, ale razem tworzą niepowtarzalną całość. Tak właśnie wyglądał ten... Lee Do Hyeong ze swoim blondem i czekoladowymi, wręcz czarnymi oczami.
Kiedy już moment na uprzejmość minął, Hyung Seok bez żadnych oporów przysiadł się do niego.
- Słyszałem, że masz dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego - mruknął z zawadiackim uśmiechem.
Uch, chyba naprawdę ogłuchłem, bo nic nie słyszałem, żadnego pukania ani nic. Chyba będzie trzeba zainwestować w dzwonek do drzwi, bo na piętrze serio nic nie słychać. Zaśmiałem się, słysząc i widząc Chi Hoon'a , bo w końcu mój pokój nie był taki wielki, by trzeba było w nim krzyczeć.
-Um, nic nie słyszałem, by ktoś pukał- podrapałem się zakłopotany w tył głowy, taki tik nerwowy. Spojrzałem na nowego, chwilę omiatając go wzrokiem. Nie chciałem być zbyt... nachalny? No i takie długie przyglądanie się w ogóle nie było w moim stylu.
- Cześć, Lee Do hyeong- uśmiechnąłem się w kierunku nowego.
-No ale nie stójcie tak w progu, wejdźcie, łózko mam wystarczająco duże- poklepałem miejsce obok siebie.
Przepraszam, muszę usunąć to konto na roleplay bo nie ogarniam wiadomości i z paru innych powodów. Czy mógłbym zarezerwować sobie GD? Wrócę po niego najszybciej jak się da, może nawet jeszcze dziś TT